Wprawdzie tu wszystko jest zamrożone,
ale nie aktywa i przedsiębiorczość, inicjatywa, działania marketingowe. Skoro mrożonki mają się dobrze, to i firma ma się dobrze.
- Kryzys? Jaki kryzys?Nie wiem o czym pan mówi - Sławomir Krajnik, wiceprezes zarządu Unifreeze ma na twarzy niekłamane zdziwienie. - U nas nie ma tego tematu.
Nie ma, ponieważ 50 proc. produkcji biorą Brytyjczycy. Mrożone owoce i warzywa codziennie odprawiane są TIR-ami na wyspy brytyjskie.
Gdyby mogli, wzięliby wszystko
A mają apetyt na kalafior i cebulę, na jeżynę, czarną porzeczkę, truskawki, fasolkę, groszek, wiśnię.
- Sprzedajemy więcej niż w zeszłym roku o tej porze - dodaje Sławomir Krajnik.
System kontraktacji, porozumienia z plantatorami, też funkcjonuje bez zarzutu. Tu również nie ma problemów. Incydentalna sytuacja wydarzyła się pięć, może sześć lat temu. Sprawę z rolnikiem wyjaśniono i dziś o niej już nikt nie pamięta.
Zatrudnienie
- może na tej płaszczyźnie kryzys otarł się o firmę z Miesięczkowa? W tej chwili, w zimowym sezonie, gdy cała technologia pracy związana jest z przebywaniem w miejscach chłodnych, zatrudnionych jest 230 osób. O zwolnieniach nikt nie mówi, bo kierownictwo nawet ich nie rozważa. Po prostu nie ma tego tematu. Każdy z pracowników może czuć się bezpiecznie.
Mówiąc krótko - same dobre wieści?
- Właśnie tak jest - przyznaje Sławomir Krajnik. - Oczywiście, chcielibyśmy jeszcze więcej sprzedawać, a pracownicy więcej zarabiać. To naturalne, ale nie narzekamy, taka jest prawda.