Dlaczego Miejski Zakład Komunikacji zafundował nam taki prezent?
- To proste - mówi prezes spółki Mieczysław Sabatowski. - Chcemy zachęcić do korzystania z transportu publicznego. Wspomóc tych, którzy często korzystają z naszych usług.
Jak podkreśla, celem jest to, żeby więcej aut zostało w garażu, żeby w mieście i poza nim było mniej spalin, by środowisko nie było tak zanieczyszczane. To ma być pierwszy krok do darmowej komunikacji, która jest już w kilkudziesięciu miastach w Polsce.
W Chojnicach chcą przetestować, czy się to powiedzie, a więc czy wprowadzenie tego ma sens, czy ludzie przesiądą się z aut do autobusów. - Nienormalne jest to, że u nas do strefy przemysłowej w Topoli jedzie kilka prawie pustych autobusów, a za nimi kilkaset aut, w których średnio jest jeden kierowca - mówi prezes MZK.
Te miejsca w Polsce i na świecie próbowano ukryć. Nie było ich na zdjęciach satelitarnych
Wylicza, że emisja spalin - dwutlenku węgla - jest 14-krotnie mniejsza przy jeździe autobusem niż autem. Niebagatelny jest też aspekt bezpieczeństwa drogowego. Mniej aut na drodze to większa płynność ruchu, mniej korków, mniej możliwości wypadku czy kolizji. A do tego podróż odbywa się komfortowo - nie trzeba ciągle koncentrować się na tym, co się dzieje dookoła, zaś czas przejazdu też ma szansę być skrócony.
I bardzo ważne - Sabatowski wręcz czeka na uwagi mieszkańców do rozkładów jazdy, by dostosować je do potrzeb i oczekiwań.
Miasto bez problemu podjęło tę propozycję, podobnie stało się z gminą Chojnice, która partycypuje w kosztach związanych z miejską spółką.
Pogoda na dzień (27.12.2017) | KUJAWSKO-POMORSKIE