Przeciwnicy powstania sklepu wczoraj na krótko odetchnęli. Na posiedzeniu komisji rady gminy, za przeznaczeniem do sprzedaży działki pod sklep było jedynie trzech radnych. Przeciwnicy inwestycji, obecni na obradach zadowoleni wrócili do domów. Jednak po ich wyjściu okazało się, że radni wrócą do sprawy, bo nie było większości w głosowaniu. Z tych radnych, którzy nie zagłosowali „za” niektórzy byli przeciw, a część się wstrzymała od głosu.
Tak jak podzieliły się głosy radnych, tak podzieleni są mieszkańcy Jezior Wielkich. 28 osób złożyło petycję sprzeciwiając się budowie marketu. Zbierane są jednak podpisy osób, które chcą powstania sklepu.
Market i tak powstanie
Jak przyznała radna Aneta Bemke, radni są „między młotem a kowadłem”. Dlatego chcieliby poznać opinię mieszkańców. Na wczorajszym posiedzeniu komisji było jednak tylko kilka osób, które marketu nie chcą. Tymczasem wójt Zbysław Woźniakowski powiedział wczoraj, że bez względu na to czy gmina zdecyduje się sprzedać swoją działkę, sklep i tak powstanie.
- Sklep powstanie, ale na innej działce - mówi wójt. - Proszę tylko, aby przeanalizować czy ma skorzystać na tym ktoś prywatny.
Mieszkańcy, którzy byli na komisjach mówią, że nie chcą, aby market był w sąsiedztwie ich domów. A jeśli będzie gdzieś dalej, to gmina i tak będzie miała wpływy z podatków.
-
Ci, którzy chcą marketu, mieszkają daleko od działki, na której ma on powstać.
Oni tego nie rozumieją. Przejechałem się do Wilczyna, tam jest market i tam pani mówi, że jest hałas o wpół do trzeciej. Nie po to kupowałem działkę. Tam była jedna działeczka na mały sklep - argumentuje Grzegorz Gościak, jeden z przeciwników marketu.
Kto ma na tym zarobić?
- Jestem przeciwnikiem marketu. Uszanujmy wolę mieszkańców. Oni tam zainwestowali i osobiście nie chciałbym tam mieszkać. Oni chcą w spokoju mieszkać - mówi radny Jerzy Burzyński.
- Ja tylko przedstawiam, że market i tak powstanie. A radni mają się zastanowić, czy lepiej wziąć pieniądze do gminy za sprzedaż działki. Bo podatki i tak będą - mówi wójt Woźniakowski.
Radna Elżbieta Kozłowska dodaje, że jeśli prywatny właściciel sprzeda swoją ziemię pod sklep, to żadne podpisy i listy nie będą miały znaczenia.
- Argumenty są za i przeciw. Rozmawiałem z mieszkańcami osiedla, gdzie market ma powstać. I byłem zaskoczony, bo oni powiedzieli, że chcą aby powstał. Jestem zdziwiony. Rozmawiałem z kilkoma osobami. Może dlatego, że nie są w najbliższym sąsiedztwie? - mówi Dariusz Ciesielczyk, przewodniczący rady gminy.