- To była moja przyjaciółka. Razem z mężem znaleźli tam pracę i lepsze życie dla siebie i dla swoich dzieci. To było świetne małżeństwo - mówiła nam dawna przyjaciółka Angeliki Klis, którą spotkaliśmy na placu przed ratuszem - Kochali życie i kochali ludzi i zawsze można było na nich liczyć - usłyszeliśmy.
To szczęśliwe życie w kochającej się rodzinie nagle przerwał atak terrorysty samobójcy. W dniu zamachu przyjechali odebrać swoje córki z koncertu Ariany Grande, amerykańskiej piosenkarki, która miała występ w Manchester Arena. W zaledwie godzinę przed atakiem zrobili sobie pamiątkowe zdjęcie w centrum Manchesteru. Fotografia obiegła cały świat.
- Dlaczego to się stało? Czy to jest wina młodzieży, która wyjeżdża za chlebem do innego kraju? Ona zginęła w tak straszny sposób, rozszarpana na kawałki. To jest nie do opisania - mówi zrozpaczona ciocia zmarłej Angeliki. - Co teraz będzie? Oni nas wszystkich pozabijają. Jestem cała obolała. Jak można zabijać ludzi? Do jakiej grupy zaliczyć tego człowieka, który to zrobił? - dopytuje.
W chwili, gdy małżeństwo czekało przy jednym z czterech wejść do Manchester Arena na swoje córki terrorysta odpalił ładunek wybuchowy. Zabił w ten sposób 22 osoby, a kilkadziesiąt poważnie ranił.
Popularne na gk24:
- Zamach w Manchesterze. Zginęli byli mieszkańcy Darłowa
- Ewakuacja wieżowców w Koszalinie [zdjęcia]
- Zakaz spożywania surowej wody w gminie Tychowo
- Koszalińskie drogi w budowie. Rozmowa z Piotrem Jedlińskim
- Śmiertelny wypadek pod Gościnem. 8 lat wiezienia dla pasażera