Do wsi prowadzi gruntowy trakt
Feliksowo to mała wieś, w której mieszka kilkanaście rodzin. W większości są to pracownicy dawnego Państwowego Gospodarstwa Rolnego w Łobdowie.
Do bloków prowadzi gruntowa droga. To właśnie z nią mieszkańcy mają duży problem. - Najgorzej jest jesienią i wczesną wiosną, kiedy rozpoczynają się roztopy po zimie. Nie raz miałem już uszkodzone auto. A w gminie tylko usłyszałem, że mam jeździć ostrożniej - mówi jeden z mieszkańców wsi.
Podczas roztopów, ale także po większych opadach deszczu, auto na drodze w Feliksowie uszkodzić nie jest trudno. - Wydajemy dużo pieniędzy na naprawy - mówią mieszkańcy.
Problemy z drogą pojawiają się także zimą. - Wtedy trzeba doprowadzić dzieci do drogi asfaltowej, bo tu żaden autobus nie przyjedzie - mówi mama uczniów szkoły podstawowej. Mieszkańcy Feliksowa apelowali już w gminie o naprawę drogi. - Po jednej z takich interwencji, jesienią ubiegłego roku na drogę wysypano trochę żwiru, ale co z tego skoro po następnym deszczu droga znowu była nieprzejezdna - denerwuje się młody mężczyzna i dodaje: - Dlaczego gmina wydaje duże pieniądze na remonty dróg, które prowadzą na pola, a o nas zapomina? My nie chcemy tutaj asfaltu. Chcemy tylko, aby droga była na tyle utwardzona, żebyśmy nie mieli problemów z dojechaniem do własnych domów.
Droga była naprawiana w ubiegłym roku
O plany dotyczące drogi dojazdowej do Feliksowa zapytaliśmy Stanisława Szarowskiego, wójta gminy Dębowa Łąka. - Jeszcze w tym roku planujemy remont całej drogi z Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych. Nabór wniosków pewnie rozpocznie się w kwietniu, więc inwestycję będziemy mogli wykonać najwcześniej pod koniec lata, bądź jesienią - wyjaśnia wójt Szarowski.
Na drogę ma zostać nawieziony m.in. warstwa tłucznia. - Naprawialiśmy ją również w ubiegłym roku. Wtedy był to najbardziej zniszczony odcinek. Myślę, że miał trochę ponad 300 metrów długości - dodaje Stanisław Szarowski.
Wójt przyznaje, że zimą czasem droga jest nieprzejezdna. - Jest ona położna między polami, więc bardzo często była zasypywana przez śnieg zwiewany z pól. Kilkoro dzieci rzeczywiście musiało na piechotę dochodzić do domu. Ale szkoła zawsze informowała rodziców, że mają odebrać swoje dzieci z autobusu - zapewnia wójt gminy Dębowa Łąka.