Grudziądz: Mieszkańcy Owczarek rozliczali Prezydenta
Jak bumerang powróciły na spotkaniu ciągle nierozwiązane problemy mieszkańców Owczarek.
- Dlaczego na naszym osiedlu utworzono tereny zalewowe?! Czemu Osa do tej pory jest niezabezpieczona, zarośnięta?! Dlaczego otrzymujemy wezwania do uiszczenia zaległych opłat adiacenckich?! Dlaczego nas się karze podatkami, a urzędników nagradza wysokimi nagrodami?! Dlaczego nie można dzielić działek o powierzchni mniejszej niż 1000 metrów kwadratowych? - posypały się pytania z sali.
Prezydent i urzędnicy dwoili się i troili w odpowiedziach: - Tereny zalewowe tutaj zawsze były. W sprawie Osy proszę pisać do Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Gdybyśmy nie pobierali opłat adiacenckich oskarżono by nas o działanie na szkodę gminy.
- Od 40 lat na naszym osiedlu nic się nie dzieje. Zlikwidowano przedszkole, zamknięto remizę. A przecież my jesteśmy częścią Grudziądza! Tyle lat już jesteśmy w mieście. Niech nasze dzieci choć coś z tego mają! - denerwowała się emerytka Hanna Kaczmarek.
- Absolutnie się z panią nie zgadzam. A 30 kilometrów wodociągów to krasnoludki zrobiły? - odparował prezydent.
- Kiedy startował pan w wyborach prezydenckich cztery lata temu odwiedził mnie pan na mojej posesji. Stałem wówczas w kaloszach na podwórku. Powiedział pan wtedy, że jak wygra wybory, to nie będę już musiał chodzić w tych kaloszach - mówił Zdzisław Kurzyński z ul. Różanej. - Dziś wodę mam nie tylko na podwórku. Także w piwnicy.
- Czy może pan powtórzyć nazwę ulicy? - zapytał tylko prezydent.
- Myślę że mogę to powiedzieć w imieniu wszystkich mieszkańców Owczarek - zwróciła się do prezydenta Janina Ampulska, grudziądzanka z ul. Dębowej. - Zastanawiamy się nad możliwością odłączenia Owczarek od miasta.
Więcej w czwartek w papierowym wydaniu "Pomorskiej".
A jeszcze dziś zamieścimy zdjęcia i film ze spotkania.