Informacja, że mieszkający w Australii Harold Lutowski w swym testamencie zapisał szkole spadek, dotarła do dyrekcji "dziewiątki" półtora roku temu, niedługo po śmierci darczyńcy. - To był szok! Nie mogliśmy uwierzyć, bo wieść, że osoba mieszkająca tysiące kilometrów stąd, zapisuje w spadku pieniądze naszej szkole, brzmi nieprawdopodobnie - mówi Małgorzata Szewczuk, dyrektor placówki.
Tajemniczy ofiarodawca
Z czasem nieprawdopodobna wieść stała się faktem. - Kiedy skontaktował się z nami konsul generalny Polski w Sydney, uznaliśmy, że informacja o spadku jest prawdziwa. Po wielomiesięcznym załatwianiu formalności, na początku stycznia na naszym koncie pojawiło się 240 tysięcy złotych - dodaje Małgorzata Szewczuk.
O samym spadkodawcy, niestety niewiele wiadomo. Pewne jest, że kiedyś mieszkał w Grudziądzu. Mógł być uczniem "dziewiątki", gdyż w swym testamencie dokładnie opisał wygląd budynku. Sprecyzował też, że pieniądze ze spadku powinny zostać przeznaczone na jego odnowienie.
Nowa sala gimnastyczna
Dyrekcja szkoły ma kilka pomysłów, jak zagospodarować spadek po Haroldzie Lutowskim. - Myślimy o wybudowaniu nowej sali gimnastycznej dla uczniów, bo chcemy żeby w naszej szkole dynamicznie rozwijał się sport. Taki obiekt , byłby najlepszym pomnikiem dla naszego darczyńcy - twierdzi Dariusz Knak, wicedyrektor szkoły.
Kącik Harolda Lutowskiego
W grę wchodzi również gruntowna modernizacja zniszczonego już budynku szkoły.
Decyzja o spożytkowaniu pieniędzy ma zapaść w przeciągu najbliższych miesięcy. Wcześniej w szkole powstanie przygotowany przez uczniów kącik poświęcony darczyńcy z Australii.