Niektórzy spodziewali się wielkich emocji, inni ordynarnego skoku na kasę. W rzeczywistości walka bokserskich legend sprzed lat, Mike’a Tysona (50-6, 44 KO) i Roya Jonesa Jra (66-9, 47 KO) była czymś pomiędzy. Zasady pojedynku miały maksymalnie zabezpieczyć zdrowie zawodników, którzy razem mają 105 lat (Tyson 54, Jones 51). Osiem skróconych, dwuminutowych rund, większe rękawice, przerwanie w przypadku poważniejszego rozcięcia, po ewentualnym nokdaunie dwie minuty na dojście do siebie zamiast liczenia do 10... Mimo tego dostępy pay-per-view sprzedawano w USA za niemal 50 dol., a pięściarze według doniesień mediów mieli podzielić między sobą 13 mln dol. (Tyson 10 mln, które obiecał oddać na cele charytatywne, Jones 3 mln). Były jednak momenty, w których serca kibiców mogły zacząć bić szybciej.
ZOBACZ TEŻ:
Zawdzięczali je głównie „Żelaznemu Mike’owi”, który zapewniał, że wejdzie do ringu, żeby zranić rywala i słowa dotrzymał. W pierwszej rundzie Jones Jr pokazał nieco magii z dawnych czasów, świetnie unikając ciosów Tysona. Obaj imponowali zresztą szybkością, której pozazdrościć mogą im o wiele młodsi pięściarze. Jones jako pierwszy opadł jednak z sił, dużo klinczował i unikał walki.
Nokdaunów nie było, a zgodnie z ustaleniami nie prowadzono też oficjalnych kart punktowych. Na nieoficjalnych padł remis: Christy Martin typowała 79:73 dla Tysona, Vinny Pazienza 80:76 dla Jonesa, a Chad Dawson 76:76.
Gdyby oceniać pojedynek rzetelnie, zwycięzcą powinien być Tyson, który zaprezentował się z naprawdę dobrej strony. Nie był też agresywną „Bestią”, zaprogramowaną na zniszczenie przeciwnika, a w razie niepowodzenia potrafiącą np. odgryźć mu kawałek ucha, jak Evanderowi Holyfieldowi. Kiedy nieprzepisowo uderzył Jonesa po gongu kończącym rundę, przeprosił rywala i czule go przytulił.
Rozbawił też fanów w wywiadzie po walce. Przerwał Jonesowi zapytanemu o to, czy nie bał się o swoje zdrowie i wypalił przed kamerami: „Ja się bałem o swoje! Nie walczyłem od 15 lat, on tylko od dwóch. Czemu nikt nie martwi się o moją du...?”.
Wszystko wskazuje na to, że Tyson nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Spekuluje się, że kolejną pokazową walkę może stoczyć ze wspomnianym już Holyfieldem, z którym w 1996 r. przegrał przez nokaut, a rok później po dyskwalifikacji. Negocjacje z obozem 58-latka trwają podobno już od dłuższego czasu.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
ZOBACZ TEŻ:
- Szokująca porażka Adama Kownackiego! [WIDEO]
- Tyson Fury znokautował Wildera i... zaśpiewał [WIDEO]
- Największe sensacje w historii boksu [TOP 10]
- Szpilka padł jak nieżywy. Brutalne KO Chisory [WIDEO]
- Mike Tyson: Moja córka będzie najlepsza w historii sportu
- Pechowy jak Polak? Głowacki kolejnym oszukanym bokserem
ZOBACZ TEŻ:
- Piękna zawodniczka trafiła z UFC do walk na gołe pięści! [ZDJĘCIA]
- Gwiazdy sportu przekazały MILIONY na walkę z koronawirusem
- Zobacz, jak Jan Błachowicz został nowym mistrzem UFC! [WIDEO]
- Gamrot: Chcę zostać numerem 1 na świecie [WYWIAD]
- McGregor: Putin sprawdzał, czy nie chcę go otruć
- Jędrzejczyk: Problemy z wagą? To plotki [WYWIAD]
