- Od dziecka miałem problemy z wagą. Byłem dobrze karmiony w domu. Wśród znajomych zyskałem przez to pseudonim „Kebab” – wspomina Mikołaj Topór, który na metamorfozę zdecydował się w trzeciej klasie gimnazjum. - To właśnie wtedy uległem namowom kolegi, który zachwalał street workout. Zacząłem trenować i spodobało mi się. Zmieniłem plan żywieniowy i udało się osiągnąć spore efekty. Ale nie odpuściłem. Walczę dalej – mówi. - Po „Kebabie” już zostało niewiele. Zdarza się, że ktoś jeszcze się do mnie tak zwróci, ale już coraz rzadziej - dodaje.
Uściślijmy, że street workout polega na wykorzystywaniu zabudowy miejskiej, lub specjalnie wykonanych elementów do ćwiczeń opartych głównie o kalistenikę.
Jak się dziwo okazuje ukochaną dyscypliną sportu Mikołaja wcale nie jest street workout. Od dziecka kochał piłkę nożną. Już jako młody chłopak podpatrywał treningi zawodników Wdy Świecie. Dziś gra w pierwszym zespole. Zobaczyć go można też w rozgrywkach futsalowych. - Piłka jest zdecydowanie numerem jeden. Efekty, które udało mi się osiągnąć podczas treningów street workout’u pomagają mi na boisku, ale jeśli miałbym wybierać, wybrałbym piłkę – mówi Mikołaj Topór.
