Bartłomiej Sienkiewicz, szef resortu spraw wewnętrznych, powiedział na antenie RMF FM dosadnie: - Korzystamy z tego pełną gębą. Będziemy odbierać prawa jazdy wszystkim bałwanom!
O wzmożonej akcji policji pisaliśmy już w piątek, przypominając że rozkaz wydał sam komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński. Prawo jazdy jest zatrzymywane w sytuacjach szczególnie niebezpiecznych. Wnioski o odebranie uprawnień lub o czasowe zatrzymanie kierowane są do sądów.
Przeczytaj również: Policjanci rzadziej karzą mandatami. Zabierają prawko od ręki!
Nasi czytelnicy i internauci mają na ten temat podzielone zdanie. Leszek Siwik uważa, że nie wolno dawać "niedouczonym policjantom" praw sędziego. - Ludzie opanujcie się i przyjrzyjcie statystyce! - apeluje. - Aż 98 decyzji na 120 podjętych w regionie przez policję było błędnych! Sąd nie przychylił się do nich. Niewinni ludzie zostali skrzywdzeni. Czy jesteście znowu gotowi na państwo policyjne? - pyta. I sam odpowiada: - Najpierw trzeba tę winę dowieść przed sądem, a potem zabrać prawo jazdy, a nie odwrotnie!
Gość pisze, że za przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o 50 km na godz. i generalnie za szaleńczo szybką jazdę, powinno się zabierać prawo jazdy. "Ludzie mają dobre auta i dobrze zarabiają, i mają w nosie 500-złotowy mandat" - twierdzi. Jego zdaniem, większą karą są punkty zapełniające konto pirata.
Zgłoś kandydata do tytułu "Najpopularniejszy Dzielnicowy 2014"! Czekamy tylko do poniedziałku!
Internauta Czupas chwali się, że w aucie ma nawigację z aplikacją ostrzegającą przed kontrolami policyjnymi , więc wie, gdzie akurat "suszą".
Czytelnicy wypowiadają się też na Facebooku "Pomorskiej". Boguś Lewandowski uważa, że lepsza niż odbieranie "prawka" byłaby zmiana kar. Przykładowo za przekroczenie prędkości o 50 km na godz. w terenie zabudowanym kara wyniosłaby 10 punktów i 3 tys. zł. Za drugie takie przewinienie mandat wzrósłby do 10 tys. zł i na rok zatrzymanie byłoby prawo jazdy. Za trzecim razem karą byłaby dożywotnia utrata uprawnień. - Kierowcy powinni zacząć się bać łamania przepisów - dodaje.
Mat Gal pisze, że za jazdę po pijaku powinno się zabierać samochody, sprzedawać na aukcjach, a pieniądze zasilałyby budżet państwa. - To by odstraszyło pijanych kierowców - stwierdza.
Sebastian Skulimowski sugeruje, że kara za wykroczenia drogowe powinna być adekwatna do zarobków i przypomina, że jeden z szefów Nokii zapłacił w Finlandii mandat w wysokości 170 tys. euro.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje