- Tramwaj zniszczono 18 lutego około 20.00 na pętli Kapuściska. Było już ciemno, motorniczy poszedł do dyżurki. Tramwaj, gdy czeka na pętli, nie jest uruchomiony, nie działają więc kamery. W dodatku dyżurka jest tak położona, że niewiele z niej widać. Wandale to wykorzystali – mówi Andrzej Wadyński, prezes MZK w Bydgoszczy.
Było już ciemno, motorniczy poszedł do dyżurki. Tramwaj, gdy czeka na pętli, nie jest uruchomiony, nie działają więc kamery. W dodatku dyżurka jest tak położona, że niewiele z niej widać. Wandale to wykorzystali
Tramwaj wyłączono z ruchu i przez noc szorowano. - To wóz z dostawy z końca 2018 roku, całkiem nowy. Koszt robocizny i użycia drogich rozpuszczalników wyniósł około 1000 złotych. Wandalizm to ciągle problem, ale trzeba podkreślić, że z roku na rok tego typu zdarzeń notujemy mniej. Wszystko przez kamery wewnątrz i na zewnątrz naszych pojazdów - twierdzi prezes.
MZK wyliczyły, że w 2018 roku w tramwajach doszło do 11, a w autobusach do 72 dewastacji. W 2019 roku było to odpowiednio 9 i 29 dewastacji.
Tramwaje muszą zjechać
Prezes zapewnia, że tabor liniowy posiada ubezpieczenie od skutków wandalizmu. - Za rok 2019 w autobusach wartość uzyskanych odszkodowań wniosła 14,6 tys. zł, natomiast w tramwajach wartość szkód wyniosła 13,5 tys. zł. Sama wartość szkód rozliczanych w ramach ubezpieczenia nie daje całego obrazu problemu, ponieważ szkody z tytułu wandalizmu o małej wartości (poniżej 300 złotych) nie są rozliczane z uwagi na franszyzę redukcyjną. Każda dewastacja niezależnie od jej wartości implikuje konieczność wyłączenia taboru z ruchu celem zlikwidowania szkody. Tabor zjeżdża do zajezdni i służby techniczne usuwają skutki wandalizmu. W przypadku konieczności zakupu uszkodzonego elementu, którego nie mamy w danej chwili nie mamy w magazynie postój taboru ulega wydłużeniu - podkreśla Andrzej Wadyński.
Za rok 2019 w autobusach wartość uzyskanych odszkodowań wniosła 14,6 tys. zł, natomiast w tramwajach wartość szkód wyniosła 13,5 tys. zł
Ze skutkami wandalizmu zmaga się również ZDMiKP. Zniszczenia tablic informacyjnych, wiat przystankowych, przejść to niemal codzienność w pracy drogowców.
Niszczą prawie wszystko
Cała infrastruktura bydgoskich ulic zarządzana przez ZDMiK jest ubezpieczona. Wysokość corocznej składki uzależniona jest między innymi od ilości szkód w roku poprzednim (np. coraz częstszych aktów wandalizmu). Co roku na ubezpieczenie m. in. od kradzieży, wandalizmu i uszkodzeń budynków ZDMiKP wydaje około 100 tysięcy złotych.
- Niszczone są wiaty przystankowe i drogowe znaki - przyznaje Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP. - Zdarza się malowanie sprejem po budynkach (na stacji stacja PKP Bydgoszcz Leśna dopiero po zainstalowaniu kamer wandalizm w przejściu podziemnym się zakończył - choć nadal niszczona jest toaleta na dworcu), zalepianie znaków i sygnalizatorów świetlnych wlepkami czy niszczenie wind. Zniszczeń poza wandalami dokonują też sami kierowcy np. przez parkowanie na chodnikach czy terenach zielonych w miejscach do tego nieprzewidzianych.
Rzecznik wskazuje, że pieniądze które trzeba wydać na usuwanie skutków działania wandali można byłoby przeznaczyć np. na doświetlenie przejść dla pieszych czy też remonty chodników.
