https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miroslav Radović ostro po porażce ze Spartakiem. "Za dużo zmian, brakuje nam zgrania". Przyszłość Deana Klafuricia wisi na włosku

Filip Bares
Bartek Syta
We wtorek Legia Warszawa przegrała w pierwszym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów ze Spartakiem Trnawa 0:2. Po kompromitacji głos jako pierwszy zabrał kapitan mistrzów Polski Miroslav Radović.

- Od początku do końca nie mieliśmy pomysłu jak grać czy atakować. To, że zagraliśmy słabo to mało powiedziane - powiedział po meczu Miroslav Radović.

We wtorek kibice na Łazienkowskiej 3 musieli z bólem serca i oczu oglądać "starania" swoich zawodników. Przez całe spotkanie Legioniści nie stworzyli sobie dogodnej sytuacji z gry, a gra defensywna pozostawiała wiele do życzenia. Jedyną okazję na zdobycie bramki miał Inaki Astiz po rzucie rożnym.

- Mamy ogólnie problem. Nie można krytykować tylko obrońców. Cała drużyna zagrała słabo z tyłu - dodał Radović.

Kapitan warszawskiej Legii wyszedł jako pierwszy do dziennikarzy po porażce. Przez długi czas tylko on odpowiadał na pytania zanim pojawili się Jose Kante i Kaspar Hamalainen.

- Przyszedłem jako pierwszy, bo jestem kapitanem i mam większe doświadczenie. Będziemy teraz musieli porozmawiać w szatni. Nie wierzę, że odpadniemy tak szybko. Nie gramy z nie wiadomo jakim zespołem. Dla mnie osobiście jak i mam nadzieję dla zespołu, byłaby to wielka porażka - powiedział.

Jeśli przed wtorkowym meczem grunt pod nogami trenera Deana Klafuricia był niestabilny to teraz jest co najmniej w płomieniach. Chorwat z uporem maniaka stawia na formację 3-5-2. Z odpowiednim personelem może być ona zabójcza dla rywali, ale tacy piłkarze po prostu w Legii nie grają.

- Gdybym miał wybierać to wybrałbym ustawienie z czterema obrońcami, ale to nie wybieram taktykę tylko trener i my mamy się dostosować. To jednak nie ma znaczenia. Grając nawet piątką z tyłu byśmy dzisiaj przegrali - dodał Radović.

Zapytany o przyszłość trenera w klubie Serb powołał się na historię Legii.

- Jestem w tym klubie na tyle długo, że wiem kto pierwszy traci pracę - odpowiedział.

Radović zaprzeczył, że jakoby piłkarze zagrali przeciwko Klafuriciowi. Jego zdaniem duży wpływ na słabe starty Legii w ostatnich latach ma brak kontynuacji.

- Spójrzmy na Viktorię Pilzno. Mają dwa razy mniejszy budżet od nas, a ci sami zawodnicy zostają przez kilka lat. To nie jest drużyna, która grała w Lidze Mistrzów. Wtedy byli Prijović, Guilherme, Nikolić, Moulin czy Vadis - powiedział Serb.

Radović skomentował również nowe transfery.

- Wisła Płock czy Kraków to nie Legia Warszawa. Wielu dobrych zawodników tu przyszło i nie dało sobie rady. Nie mówię, że tak teraz będzie, bo trzeba dać im czas - dodał.

Miroslav Radović: Gra w Wiśle Kraków czy Płock jest zupełnie czymś innym niż w Legii Warszawa

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
BRODNICA

M,iro  za wszystkich przecierz nie zagra szacun dla niego 

007
Ten artykuł to nie tu!
K
Kazio Naiwny
Koniec końcem to PZPN odpowiada za poziom krajowej ligi. Odpowiadają też kibice bo chodzą na widowiska niskiej wartości i swoim uczestnictwem podtrzymują ten marazm. Kiedy za granicą artysta spiewa kiepsko, publiczność nie kupuje biletów i jego występy się kończą. Zeby nie wiem jak słabe drużyny utrzymywać w tzw. ekstraklasie chętni na obejrzenie ich gry zawsze się w Polsce znajdują.
L
Legionista
Żenada i wstyd to poprostu byly dantejskie sceny futbolu w tej nieziemskiej lidze zwanej Ekstra-Klasa
p
pek
Czy jest to polski jeszcze klub ? Sami obcokrajowcy , przypadkowy trener . Za granicą ten klub nie istnieje .
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska