- Dwieście siedemdziesiąt minut bez puszczonej bramki.... To, pana zdaniem, dobry "wynik"?
- Od oceniania jesteście m.in. wy- dziennikarze. Na pewno jednak mogę mieć małą satysfakcję.
- Czyżby notował pan lepsze serie?
Bingo! To było w sezonie 2011/12, gdy występowałem w barwach KSZO Ostrowiec, a zaraz potem przeniosłem się do Chojnic. Gola nie przepuściłem, w obu tych zespołach, przez 540 minut.
- Pewniej czuje się pan między słupkami, kiedy linia obrony jest stabilna personalnie?
- Przede wszystkim umówmy się co do jednego: nie byłbym w stanie "śrubować" rekordów bez pomocy kolegów z drużyny. Na "mój" sukces pracuje cała defensywa. I nie tylko obrońcy, bo nasza gra obronna zaczyna się już od pierwszej linii. Czy ja wiem, czy w Chojniczance grają w obronie non-stop ci sami zawodnicy... Trener Mariusz Pawlak rotuje; może nie do końca wszystkimi zawodnikami nominalnie występującymi w tej formacji. Pamiętajmy poza tym - są kartki, kontuzje bądź inne czynniki, np. wynikające z obranej przez trenera taktyki.
- Słyszy się często: bramkarz jest jak wino, czym starszy tym lepszy. To porzekadło ma odzwierciedlenie w pana przypadku?
- A ja odpowiem innym powiedzonkiem: jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Na pewno w wypadku bramkarza pomocne w grze jest doświadczenie. Błędy zdarzają się jednak nie tylko 18-/20-latkom. "Klopsy" puszczają 30-/35-latkowie. Dla mnie liczy się przede wszystkim dobre zdrowie, sprawność i systematyczny trening.
Cała rozmowa w piątkowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie chojnickie. Możesz kupić też e-wydanie
Czytaj e-wydanie »