Aleksander obdarzony jest pięknym barytonem i talentem aktorskim. Dał się poznać publiczności w miasteczku z ról młodego Chopina, w które jako uczeń wcielał się w widowiskach, przygotowywanych przez Nieszawskie Towarzystwo Kulturalne.
Włocławianie pamiętają małego chłopca z Nieszawy, który występował w licznych rolach w Teatrze Impresaryj-nym. Grał w nim będąc dzieckiem przez osiem lat. Myślał nawet o szkole teatralnej, ale ostatecznie pochłonął go śpiew.
Obecnie jest studentem II roku Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, w klasie prof. Wiesława Bednarka. I jednym z obecnych stypendystów Siaa-Foundation. Owo "siaa" to skrót od łacińskiego sic icum ad astra, co oznacza: tak dochodzi się do gwiazd.
Fundacja ma siedzibę w Lichtensteinie. Obecnie zajmuje się siedmiorgiem uzdolnionych wokalnie młodych ludzi z całego świata, od Meksyku po Japonię. Aleksander Kamedulski jest najmłodszym jej stypendystą i pierwszym w historii fundacji z obszaru Europy Wschodniej. - Dzięki fundacji miałem już okazję śpiewać w Lichtensteinie. No i mam kontakt z wielkimi gwiazdami opery na świecie - powiedział nam Aleksander tuż przed swoim wyjazdem na koncerty.
Obecny wyjazd Aleksandra Kamedulskiego, a trzeba dodać, że śpiewał już między innymi w Paryżu, wiąże się z udziałem w warsztatach w siedzibie fundacji i ze śpiewem na koncercie z okazji 20-lecia stosunków dyplomatycznych między Księstwem Lichtenstein a Meksykiem.
- Z tymi warsztatami co roku wiąże się dla stypendystów niespodzianka. Do końca nie wiedzą, która ze światowych gwiazd sceny operowej je poprowadzi - zdradził nam Aleksander. - W ubiegłym roku był to wielki Francisco Araiza, pochodzący z Meksyku. Nie miałem okazji wziąć udziału w tych w zajęciach, bo zostałem stypendystą krótko po warsztatach - tłumaczył.
Kilka dni temu nieszawianin koncertował pod Warszawą w towarzystwie między innymi ponad 90-letniego Bernarda Ładysza. - Miałem przyjemność porozmawiać z tym wielkim artysta. To cenna rozmowa. Usłyszałem wiele rad - powiedział Aleksander Kamedulski.
Z Lichtensteinu wróci w niedzielę, ale tylko po to, by wpaść do domu i przepakować rzeczy. Potem ruszy do Monachium. Będzie jednym ze śpiewaków w wielkim koncercie w Pałacu Królów Bawarii. - Tym razem pojadą ze mną rodzice. Dla nas wszystkich jest to wielkie przeżycie - nie ukrywa.
Jakim repertuarem będzie czarował młody baryton słuchaczy? - Będę śpiewał arie Mozarta, Verdiego i pieśni neapolitańskie - zdradził.
Czytaj e-wydanie »