Zawody w Bydgoszczy wygrał Artur Będziechowski. Drugie miejsce zajął Arkadiusz Czyściecki, a trzecie Kacper Skupiński. Tuż za podium uplasował się Jan Sobiecki. Wszyscy w nagrodę otrzymali drony.
Zanim zaczną walczyć, trzeba włożyć dużo czasu i pieniędzy
Przypomnijmy, że zawody minisumo polegają na walce robotów o maksymalnych wymiarach 10x10 cm i wadze, która nie przekracza pół kilograma. Zasady są proste: który robot wypchnie drugiego poza pole walki, ten wygrywa.
- Roboty miały zaprogramowany mechanizm „walcz lub uciekaj”. Za pomocą czujników próbowały zlokalizować przeciwnika na ringu, zepchnąć go z pola walki, a jednocześnie uniknąć samemu zepchnięcia - tłumaczy Marcin Jabłoński, nauczyciel Zespołu Szkół Technicznych w Grudziądzu, opiekun grupy, która rywalizowała w zawodach.
Czym zatem zdaniem uczniów musi charakteryzować się robot, by wygrywać rywalizacje na ringu?
- Musi mieć krótki program, bo pracuje z odpowiednią częstotliwością. Jeżeli program jest krótki, to szybciej reaguje choćby na wartości z czujników, których jakość też nie jest bez znaczenia. Mój miał dobre czujniki i widział drugiego robota z drugiego końca ringu - tłumaczy Kacper Skupiński, któremu robot „Morświn” wywalczył najniższy stopień podium.
Ile potrzeba czasu i pieniędzy na zbudowanie robota, który może odnosić sukcesy w walkach na ringach miniSUMO?
- Na mojego robota wydałem około 500 złotych. Część z własnej kieszeni, część dołożył sponsor. Jeżeli chodzi natomiast o czas, to potrzeba od trzech tygodni do miesiąca, żeby coś takiego stworzyć - odpowiada Kacper Skupiński.
Skrzydła nie były potrzebne. Rozwinęli się wystarczająco
Marcin Jabłońskie dostrzega natomiast szereg korzyści, jakie niesie za sobą uczestnictwo w zawodach minisumo.
- Udział w takich konkursach umożliwia młodym pasjonatom robotyki poszerzenie wiedzy z zakresu elektroniki, elektryki, mechaniki, projektowania i programowania. Uczniowie podczas zawodów, oprócz zabawy i rywalizacji, mają możliwość wymiany doświadczeń, a także poznania różnych zasad konstrukcji robotów. Jest to też super impreza integrująca środowisko robotyków - tłumaczy.
W zeszłym roku na podobnych zawodach uczniowie z ZST podpatrzyli robota, który po starcie rozkładał skrzydła, co z pozoru dawało mu przewagę nad rywalami. Wówczas zastanawiali się nad prowadzeniem takiej nowinki we własnych robotach.
- Robot ten ponownie był w Bydgoszczy. My jednak rozwinęliśmy się na tyle, że stosowanie skrzydeł było zbędne. Potrafiliśmy poradzić sobie bez nich - tłumaczy Kacper Skupiński, który o dziwo nie wiąże przyszłości z robotyką.
- To raczej pozostanie pasją. Zamierzam podjąć studia na kierunku mechanika i budowa maszyn - tłumaczy.
Flash INFO, odcinek 11 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza.
