www.pomorska.pl/mogilno
Więcej informacji z Mogilna znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/mogilno
Jerzy Rosiński protestuje od ponad miesiąca. Dodajmy, że protestuje i głoduje z przerwami. Na święta, na weekendy wraca do mogileńskiego schroniska.
Nie pomógł sam transparent...
Wystawanie pod ratuszem nie przyniosło efektu, to znaczy miasto nie zgodziło się na przyznanie mężczyźnie poza kolejnością mieszkania. W ubiegłym tygodniu Jerzy Rosiński zawiadomił więc media, że zamierza zaostrzyć swój protest. To zaostrzenie polegało na przykuciu się łańcuchem do drzwi ratusza.
Przykuł się w czwartek. W piątek późnym popołudniem z ratusza wpłynęło do komisariatu policji pismo informujące o zakłócaniu "miru domowego", na terenie ratusza. Pod ratuszem zjawił się patrol policji. Jak informuje oficer prasowy Tomasz Rybczyński, mężczyzna miał wokół szyi oplątany łańcuch i stał na oblodzonych schodach. Policjanci uznali, że ta sytuacja zagrażała jego życiu i zdrowiu, bo gdyby poślizgną się i upadł mógł się udusić. Policjanci postanowili więc odciąć łańcuch i bezdomnego przewieźć do przychodni. Lekarz, orzekł że zachowanie mężczyzny może być efektem choroby psychicznej. Dlatego skierowano go do gnieźnieńskiego szpitala psychiatrycznego. Do "Dziekanki" zawieźli go policjanci
Teraz będzie pisał skargi
- Tam normalnie ich obśmiali. Nic u mnie nie stwierdzili i musieli mnie przywieźć z powrotem - mówi Jerzy Rosiński. I zapowiada, że złoży teraz skargę m.in. na mogileńskich policjantów .
Do czwartku protestujący może jeszcze nocować w schronisku. Potem nie będzie już jego lokatorem. Kilka dni temu poinformował bowiem pisemnie ośrodek pomocy społecznej, że rezygnuje z miejsca w placówce. Dodajmy, że wcześniej do swoich postulatów Jerzy Rosiński dopisał żądanie likwidacji schroniska.
- Pan Rosiński oświadczył, że rezygnuje z miejsca w schronisku. Zrobił to sam, świadomie - mówi Agnieszka Szulc, pełniąca obowiązki kierownika ośrodka pomocy społecznej.
Jednocześnie pracownicy opieki społecznej zapewniają, że Jerzy Rosiński w każdej chwili może znów złożyć wniosek o przyznanie miejsca przy ulicy Łąkowej. A jako, że nie ma meldunku miejsce to dostanie. Jeśli zechce będzie mógł też nadal jadać posiłki fundowane przez gminę.