
Jan Sobociński (ŁKS)
Nie doskakiwał do rywali, grał na alibi, zero pomysłu w rozegraniu od tyłu. Spodziewaliśmy się po nim, że będzie drugim Bednarkiem, ewentualnie Walukiewiczem. W tej chwili to nie jest piłkarz nawet na Ekstraklasę.

Adam Marciniak (Arka Gdynia)
Notorycznie objeżdżany przez Pawła Wszołka. Skrzydłowy Legii nie miał problemu, by zejść do środka dryblingiem, dośrodkować do partnera, czy nawet oddać strzał z ostrego kąta. Lewa strona Arki w meczu z Legią po prostu nie istniała.

Tomas Podstawski (Pogoń Szczecin)
Został postawiony na minę przez Stipicę, ale mógł się lepiej zachować. Zamiast wybić piłkę gdziekolwiek, stracił ją na rzecz Gytkjaera, który uderzył spoza pola karnego (gol na 2:0). I właśnie wtedy Portowcy rozsypali się tak, że nie było już z czego zbierać.

Maciej Żurawski (Pogoń Szczecin)
Debiut w pierwszym składzie mógł być nieco lepszy, ale wobec takiej siły Lecha nie da się przejść z solidnym występem. 19-latek został rzucony na głęboką wodę i nie dostał żadnej pomocy, ani od trenera, ani od kolegów z zespołu. Utonął w gąszczu niebiesko-białych koszulek.