- To sąd, a nie minister rozstrzygnie, czy Prokom jest coś winien Agencji Nieruchomości Rolnych, czy nie - mówi rzecznik Prokomu, Krzysztof Król w odpowiedzi na zarzuty ministra rolnictwa Wojciecha Mojzesowicza.
W sobotę w podpoznańskich Bednarach, a w niedzielę w świętokrzyskim Jędrzejowie minister Mojzesowicz wygłosił, że Agencja Nieruchomości Rolnych ma kłopot ze ściągnięciem miliarda złotych należności od "różnej maści hochsztaplerów", a tylko spółki jednego z najbogatszych ludzi w Polsce - Ryszarda Krauze, winne są jej 70-80 mln zł.
Gdzie jest lista?
- Pan Krauze jest największym dłużnikiem agencji - stwierdził Mojzesowicz i dodał: - Gdyby wpłacił należne państwu kilkadziesiąt milionów, byłyby pieniądze, o które proszę ministra finansów, na dopłaty do materiału siewnego.
W niedzielę powiedział też, że na jego prośbę ANR przygotowała listę największych dłużników, ale nie chciał podać żadnych szczegółów. Mówił, że nie pamięta, kto jeszcze jest na liście i czy zadłużenie Ryszarda Krauzego wynika z niepłacenia czynszu dzierżawnego za ziemię, czy jakichś innych opłat. - Konferencja na ten temat odbędzie w poniedziałek - rzucił.
- Konferencję zorganizujemy we wtorek - prostowała wczoraj Małgorzata Książyk z biura prasowego ministerstwa rolnictwa. - Pan minister musi się do niej przygotować. W sprawie listy dłużników Książyk odesłała nas do Agencji Nieruchomości Rolnych.
- Lista dłużników? - dziwi się Wojciech Adamczyk, rzecznik prasowy ANR. - Nie zrobiliśmy żadnej listy!
Sprawa w sądzie
O co więc chodzi? O kilkadziesiąt hektarów ziemi, które Prokom w 2001 r. wykupił pod osiedle mieszkaniowe od Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Uczelnia była zwolniona od wnoszenia opłat za użytkowanie wieczyste tych gruntów do ANR. Prokom musiał płacić. - Płaciliśmy - zapewnia Krzysztof Król z Prokom Investments SA. - Do dzisiaj Ryszard Krauze i spółki z Grupy Kapitałowej Prokom zapłaciły ANR kilkadziesiąt milionów złotych. Problem w tym, że w krótkim czasie agencja podniosła nam opłaty.
Prokom nie godził się na tę podwyżkę i sprawy (kilkanaście działek) zaczęły trafiać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie. Prokom dwie sprawy wygrał, kilka przegrał. Wszystkie rozstrzygnięcia SKO musi potwierdzić sąd.
- W sprawach, które zakończyły się rozstrzygnięciem korzystnym dla agencji zapłaciliśmy wszystko z odsetkami - podkreśla Król. - Zwracamy też uwagę, że rozstrzygnięcia w takich sprawach nie leżą w gestii ministra rolnictwa lecz wyłącznie sądu, a także na to, że agencja zawsze kierowała do nas żądanie zapłaty w związku z nabyciem przez nas nieruchomości i nigdy nam nie umorzyła żadnych opłat.