Studukatówka to dzieło wybitnego gdańskiego medaliera Samuela Ammona. Przedstawia popiersie Zygmunta III Wazy w reprezentacyjnej zbroi. Wówczas w całej Europie nie wybito ani jednej tak okazałej złotej monety. Sto dukatów osiągnęło średnicę aż 7 cm i masę 350 g.
Samuel Ammon, zaliczany do najznakomitszych medalierów świata, odtworzył wizerunek monarchy w najdrobniejszych szczegółach. Eksperci wskazują m.in. na kunsztownie ukazany koronkowy kołnierz wyłożony na zbroję, a także detale takie jak cyfry daty, które potrafią być nawet niższe niż 0,5 mm!
– Polska studukatówka była pierwszą na świecie złotą monetą tej wagi, a przy tym niezrównanym artystycznie dziełem medalierskim wybitnego, młodo zmarłego artysty. Samo pojawienie się tak rzadkiej pozycji w publicznej ofercie stanowi ogromne wydarzenie – dla numizmatyków na całym świecie polska studukatówka jest tym, czym dla pasjonatów malarstwa obraz Leonarda da Vinci! – komentuje Damian Marciniak, właściciel jednego z warszawskich domów aukcyjnych.
Dodaje, że osobiście zamierza wziąć udział w licytacji, bo egzemplarz uznawany jest za najlepiej zachowany ze wszystkich znanych badaczom. Norweski dom aukcyjny Oslo Myntgalleri wyznaczył cenę wywoławczą na poziomie 15 milionów koron norweskich, czyli równowartość 5,5 mln zł. Ostateczna cena może być nawet 4 razy wyższa.

– W polskich zbiorach publicznych znajdują się obecnie tylko dwie sztuki studukatówki, obie w Krakowie. Jedna eksponowana jest w krakowskim Muzeum Narodowym, w gabinecie numizmatycznym im. Emeryka Hutten-Czapskiego, druga na Wawelu, przy czym egzemplarz ze zbiorów wawelskich uznawany jest za najsłabiej zachowany – zauważa Damian Marciniak, monografista słynnych stu dukatów, który także liczy, że wyjazd do Oslo będzie dla niego owocny.
– Ogółem znanych jest 17 zachowanych egzemplarzy tej monety, przy czym część znajduje się w zagranicznych kolekcjach muzealnych. Bydgoskie sto dukatów to pozycja rozpoznawalna dla numizmatyków z całego świata – dodaje.
