Burmistrz Jolanta Fierek na ostatnim zebraniu mieszkańców osiedla Tucholskiego powiedziała niemal wprost, że pieniądze, za które poprzednicy kupili kamery - ok. 300 tys. zł, zostały zmarnowane. Powód? Stwierdziła, że kamery są bezużyteczne, bo jakość obrazu jest fatalna. Na zebraniu wywiązała się dłuższa wymiana zdań w tej kwestii z Piotrem Kosobuckim, radnym, a zarazem mieszkańcem osiedla "Tucholskie". Radny dociekał: - Skoro monitoring jest tak zły, to pytam, co się wydarzyło przez ostatni rok.
A Przemysław Biesek-Talewski powątpiewał (były wicestarosta, dziś wiceprezydent Starogardu i mieszkaniec osiedla), czy rzeczywiście system jest tak wadliwy, skoro bez problemu został rozpoznany na nagraniu przez jedną z kamer. Przypomnijmy, chodzi o wypowiedź burmistrz Jolanty Fierek, która kilka miesięcy temu stwierdziła, że klub radnych "Nasza gmina" powinien informować o tym, że na swoje posiedzenia zaprasza gości, a ona z nagrania dowiedziała się, że takim gościem był Przemysław Biesek-Talewski.
Wiceburmistrz Mateusz Rydzkowski powiedział, że nie ma wyjścia - system trzeba stworzyć od nowa. Szacuje, że wymiana kamer na ulicach może kosztować 150 tys. zł. Stwierdził, że jest tak, że widać ruch, postać, ale trudno już rozpoznać kogokolwiek. - Chcemy temat rozwiązać kompleksowo, ogłosimy przetarg - powiedział. Zauważył, że nowoczesne systemy są takie, że w jednym miejscu odbywa się rejestracja z kamer, a w drugim jest podgląd. - Teraz jest tak, że w komisariacie policji nie mają możliwości obróbki nagrania i ich zgrywania - powiedział.
Obecny także na zebraniu radny Krzysztof Przytarski uznał, że zarzuty, co do tego, że system był zły, są nieuprawnione. Przywoływał, że w prasie było wiele przykładów, kiedy nagrania z monitoringu okazały się pomocne przy ustaleniu sprawców dewastacji i wandalizmu. Wiceburmistrz potwierdził, że zdarza się, że policja występuje o nagranie, tak było ostatnio z jedną z jednostek policji.