MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Moskwa skąpana w deszczu

Tomasz Nowicki i Karol Kempiński
Pod Brama Zmartwychwstania na placu Czerwonym w Moskwie
Pod Brama Zmartwychwstania na placu Czerwonym w Moskwie Fot. nadesłane
Dwaj studenci UMK wyruszyli w podróż życia - koleją transyberyjską przez całą Rosję, a później jeszcze dalej do Chin.

"Pomorska" towarzyszy im w tej niezwykłej wyprawie.

By zarobić na wyprawę pojechali jednak najpierw autostopem do Norwegii. Tydzień temu pisaliśmy o przygotowaniach chłopaków i ich podróży do Skandynawii. Dziś relacja z pobytu w Moskwie.

Witamy w Rosji!
Od wyjazdu z Polski minęło już ponad 15 dni. Czas naszego pobytu w Norwegii dobiegł końca. Zbytnio nas to nie zasmucało - wręcz przeciwnie. Po ponad dziesięciodniowej, ciężkiej pracy nasze portfele pogrubiały o taka ilość gotówki, jaka chcieliśmy przez ten okres zarobić.

Na lotnisko pod Trondheim dotarliśmy autobusem na niemal trzy godziny przed planowanym czasem odlotu. Pierwszy lot trwał około godziny, potem przesiadka w Sztokholmie i znowu byliśmy w powietrzu. Po dwóch godzinach wylądowaliśmy na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Różnica pomiędzy Skandynawią, a Rosja od razu biła po oczach. Czyste i nowoczesne lotniska w Trondheim i Sztokholmie zamieniły się w szarą i pozbawioną wyrazu rosyjską rzeczywistość.

No i te formalności... Aby dostać się na terytorium Federacji Rosyjskiej nie wystarczy zdobycie vouchera (potwierdzenie wykupienia usługi turystycznej) oraz wizy. Na granicy, a więc w naszym przypadku na lotnisku, należy wypełnić dodatkowo tzw. kartę migracyjną. Pod jednym względem mieliśmy szczęście. Z początkiem 2008 roku został zniesiony wobec obywateli Polski obowiązek rejestracji, który niewątpliwie dodatkowo komplikował i tak już wystarczająco zagmatwana procedurę wjazdu i pobytu w Rosji.

Jak tylko otrzymaliśmy niezbędny stempel w paszporcie, rozpoczęliśmy poszukiwania naszych plecaków. Znaleźliśmy je leżące bezładnie na podłodze obok taśmy bagażowej. Wrzuciliśmy je na plecy, w najbliższym kantorze wymieniliśmy norweskie korony na rosyjskie ruble i pewnym krokiem udaliśmy się w kierunku przystanków autobusowych. Nie zdążyliśmy nawet opuścić lotniska, gdy zostaliśmy zaatakowani przez taksówkarzy. Nasza stanowcza i zdecydowana postawa osłabiła nieco ich zapał, choć trzeba przyznać, że do końca walczyli o klientów. My jednak woleliśmy kilkudziesięcioletni, zniszczony autobus, który miał nas zawieźć do najbliższej stacji metra. Chcieliśmy od razu zapoznać się ze rosyjską codziennością, a jazda autobusem jest na pewno najlepszą ku temu okazją.

Kolejka do kasy
Moskwa przywitała nas deszczem i korkami na ulicach. W żółwim tempie dojechaliśmy autobusem do celu. W hali metra przeżyliśmy małe zaskoczenie. Musieliśmy stanąć w długiej kolejce do kas biletowych. Tam czekały na nas dwie starsze panie w stylowych niebieskich fartuchach.

Porozumiewanie się językiem angielskim pozostawało w sferze marzeń, ale bez większych problemów udało nam się kupić bilety na 5 przejazdów moskiewskim metrem. Po prostu przez szybę pokazaliśmy paniom znaleziony paragon na interesujący nas bilet.

Metro moskiewskie ukazało nam się z całym swoim przepychem. Bogato zdobione stacje, marmurowe posadzki i ściany oraz piękne sklepienia, dodatkowo wizerunki bohaterów komunizmu, które znaleźć można na każdym przystanku.

Metro to atrakcja turystyczna sama w sobie. Każda stacja inna i każda przyciąga swoim pięknem. Jak wiele wysiłku trzeba było włożyć w wybudowanie tego dzieła niech świadczą choćby ogromne ruchome schody osiągające nawet 100 metrów długości. Widok niezwykły, ale my mieliśmy kłopot z podstawowa funkcją metra - komunikacją. Problem wynikał oczywiście z braku znajomości cyrylicy, alfabetu rosyjskiego. W końcu jednak udało nam się dotrzeć do centrum.

Hamburger na Arbacie
Z racji dokuczającego nam głodu pierwszym celem musiała być restauracja. Poszliśmy za radą kupionego wcześniej przewodnika i skierowaliśmy się na znany deptak Arbat. Minęliśmy mało nas wtedy interesujący dom Aleksandra Puszkina i dotarliśmy do restauracji Mu-Mu. W jej znalezieniu pomógł nam pewien elegancko ubrany, młody mieszkaniec Moskwy. Bardzo dobrze mówił po angielsku.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu mogliśmy zjeść coś co można nazwać obiadem. Niestety nie należał on do specjalnie tanich, ale rosyjska stolica słynie z wysokich cen. Aby dopełnić nasze wciąż marudzące żołądki udaliśmy się do McDonalds'a. Może i nie jest to miejsce charakteryzujące się regionalnymi specjałami, lecz ma jedna niepodważalna zaletę - można zjeść szybko i tanio.

Plac Czerwony i okolice
Nim się obejrzeliśmy nadeszła pora spotkania z kobietą, która miała nas przenocować. Osobiście jej nie znaliśmy, a dotychczasowy kontakt ograniczał się do dwóch mejli i kilku smsów. Do spotkania doszło na stacji metra. Nie minęło pół godziny i byliśmy już w jej mieszkaniu, które znajdowało się w dużym bloku z wielkiej płyty, w południowej Moskwie. Jak się okazało gościła nie tylko nas. Nocowała także trzech Francuzów, którzy również wybierali się w podroż do Irkucka. Po miłej, ale krótkiej rozmowie poszliśmy spać, gdyż bladym świtem czekała nas pobudka.

Rano zwiedzanie ograniczyliśmy jedynie do Placu Czerwonego i jego okolic. Budynek Państwowego Muzeum Historycznego z pomnikiem marszałka Żukowa, słynny Sobór Wysala Błogosławionego, mury Kremla z czerwonej cegły i mauzoleum Lenina, to właściwie jedyne rzeczy, które udało nam się w Moskwie zobaczyć.

Mieliśmy jeszcze wiele do zrobienia, a godzina odjazdu pociągu niebezpiecznie się zbliżała. Znalezienie kantoru, w którym moglibyśmy wymienić norweskie korony, a także sklepu spożywczego z przystępnymi cenami okazały się w centrum Moskwy sporym problemem. Nie chcąc ryzykować spóźnieniem zdecydowaliśmy się zrobić zakupy i nabyć ruble w pobliżu Dworca Jarosławskiego, skąd rusza kolej transsyberyjska. Na peronie stawiliśmy się pół godziny przed odjazdem. Szybko odnaleźliśmy nasz wagon, zajęliśmy miejsca i w końcu mogliśmy odetchnąć. Za chwilę miała rozpocząć się nasza podroż przez rosyjskie imperium.

Wkrótce kolejna część relacji z podróży studentów UMK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska