Fordoński kolos był cudem techniki ponad sto lat temu. Z długością 1325 m był pod koniec XIX w. najdłuższą przeprawą w Niemczech. Nie miał jednak szczęścia.
Pierwszy raz został poważnie uszkodzony we wrześniu 1939 r. przez wycofujących się żołnierzy polskich. Do wody runął w styczniu 1945 r. po odpaleniu ładunków wybuchowych przez uciekających Niemców.
Do połowy lat 50. nie można było tędy przejeżdżać. Gdy jednak zapadła decyzja o jego odbudowie, inżynierowie zdecydowali, że nie będzie już taki długi. Od strony Ostromecka usypano wał ziemi, po którym poszła droga, tak że 300 metrów konstrukcji mostu stało się niepotrzebne.
Po skróceniu most przestał imponować długością. Teraz przegrywa nawet z przeprawami między Chełmnem a Świeciem i w Grudziadzu, nie mówiąc już o moście w Tczewie.
Okazuje się, że odcięty fragment konstrucji nie zmarnował się. W wydanym niedawno przewodniku po Brzegu, miasteczku nad Odrą między Opolem a Wrocławiem znaleźliśmy zdjęcie mostu z podpisem: "XIX-wieczny most kratownicowy przeniesiony do Brzegu z podbydgoskiego Fordonu w 1953 r. i zamontowany w miejscu zniszczonego w 1945 r. tzw. Mostu Fryderyka."
**
Most z Fordonu w Brzegu
(no)

Most w Fordonie był najdłuższy w naszej części Europy.
Most w Fordonie został po wojnie podzielony na dwie części. Większość została na miejscu, ale część wywieziono na Śląsk.