Spotkali się w sobotę w południe na parkingu przed sklepem z częściami do aut ciężarowych w Zielonce. W sześć maszyn wybierali się na Jasną Górę, jak co roku na rozpoczęcie sezonu motocyklowego. W siedem osób, bo Jacek z Olimpina jechał ze swym siostrzeńcem.
- Ruszyłem pierwszy, ze mną jeszcze dwie maszyny, potem kilkaset metrów dalej kolejne dwie. Ostatni z parkingu ruszył Leszek - wspomina Mieczysław z Kołaczkowa. - Ileż to razem nakręciliśmy kilometrów. Po Polsce i Europie... Od Skandynawii po Włochy, Wielką Brytanię i Ukrainę. W zeszłym roku byliśmy w Paryżu. Nigdy żadnego wypadku...
Skrzyżowanie w Przyłękach jest źle oznakowane. To wina tragedii?
Kiedy Leszek powiedział, że mamy wracać spod świateł w Brzozie, wiedziałem, że coś się stało... Przecież gdybyśmy z tej Zielonki wyruszyli chwilę wcześniej, albo później, pogadali minutę dłużej, albo krócej, to oni by żyli. I kobieta jadąca autem od strony Torunia nie przecięłaby im drogi skręcając w Przyłękach w lewo!
Zginęli na miejscu: jadący turystyczną yamahą 55-letni Andrzej z Zamościa oraz 38-letni Jacek z Olimpina jadący chopperem tryumph i pasażer - 25-letni Jakub, siostrzeniec Jacka. Znała ich wszystkich Irena, była sołtys Kołaczkowa, telefonowała do nas przed godz. 22. Głos jej się łamał.
- Z Lechem, ze swym mężem też jeżdżę na imprezy organizowane przez grupę motocyklową Promotor Kołaczkowo. Zwłaszcza Andrzeja z Zamościa znają tu wszyscy. Był u nas kominiarzem. Dusza człowiek. Przesympatyczny, lubiany, wszędzie go było pełno. Jak zorganizowaliśmy na festynie zbiórkę na dary dla najbiedniejszych, to zlicytował wszystkich, i oddał fanty do ponownej licytacji. Taki już był Andrzej.
Taki był też Jacek z Olimpina, świetny kolega i przyjaciel, właściciel warsztatu, uczynna złota rączka motoryzacji...
Promotor Kołaczkowo to grupa przyjaciół - fanów motocykli. Przewodzi im Mieczysław, rodowity mieszkaniec Kołaczkowa. Są fanami przygody, ale nie szybkości. Jest ich, a raczej: było - piętnastu. Z Kołaczkowa, Zamościa, Olimpina, Bydgoszczy. Zostaje trzynastka. Są grupą nieformalną. Ale od kilku lat mają koszulki i kamizelki z napisem "Promotor". Są znani nie tylko w gminie Szubin. Przyjaźnią się m.in. z "Kcyńskimi aniołami". Bywają w Kcyni na różnych festynach, imprezach charytatywnych, "Kcyńskie anioły" u nich.
- W piątek na cmentarzu w Rynarzewie pożegnamy Andrzeja, w sobotę na cmentarzu w Bydgoszczy Jacka i jego siostrzeńca Jakuba. Będziemy wszyscy - mówi Mieczysław. - Będzie cała wieś - dodaje Irena.
Czytaj e-wydanie »