Przedwczoraj w okolicach Drzewianowa doszło do wypadku na drodze. W zderzeniu auta osobowego z dostawczym byli ranni. Poszkodowanych wyciągnęli z aut strażacy z PSP w Nakle. Problem był z karetką. Choć wypadek miał miejsce już poza granicą powiatu nakielskiego wysłano karetkę z Nakła. Jechała ponad pół godziny, choć ratownicy od razu byli gotowi do wyjazdu, nie mieli wcześniej innego zlecenia.
Karetka z Bydgoszczy dotarła na miejsce po 28 minutach.
To za późno!
- A przepisy określają wyraźnie: w terenie zabudowanym karetka dotrzeć musi do chorego w ciągu 8 minut, a w terenie niezabudowanym w ciągu 15 minut. To maksymalny czas - informował wczoraj na sesji Rady Powiatu dr Tomasz Sokorski z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. Przyjechał, by zwrócić uwagę na problemy, które pojawiają się w ratownictwie medycznym. A jest ich, niestety, wiele. Powstają one bardzo często np. gdy pomoc potrzebna jest na granicy gmin czy powiatów. Rodzi się problem: kto ma jechać? W szpitalach w Nakle i Szubinie, choć działają pod jednym szyldem nadal się dwie dyspozytornie, a kierownictwo powinno być skupione w jednym ręku.
Zabezpieczony jest Szubin, Kcynia, Nakło...
W miarę nieźle wygląda sytuacja jeśli chodzi Nakło, Kcynię i Szubin. W Kcyni, by skrócić czas dojazdu, który dla życia i zdrowia chorego bywa decydujący, utworzono zespół wyjazdowy. Jest karetka.
Problem jest z północną częścią powiatu nakielskiego. - Rejon gminy Mrocza to biała plama - informował gość z Bydgoszczy. Gdy karetka potrzebna jest w okolicach Wiela można jeszcze wezwać pomoc z Więcborka. Do wielu jednak miejscowości w tej gminie najbliżej mają ratownicy z Bydgoszczy lub Koronowa, ale odległości są duże. A np. przy zatrzymaniu krążenia z każdą upływającą minutą szanse chorego na przeżycie maleją o 10 procent. Po 10 minutach na pomoc jest za późno.
Propaganda sukcesu
Winą za to, że w gminie Mrocza nie ma dotąd karetki dr Tomasz Sokorski obarcza m.in. propagandę sukcesu, która w nakielskim szpitalu miała miejsce jeszcze w latach 2006-2007. W raportach, które docierały do Bydgoszczy pisano, że karetka reanimacyjna z Nakła do Witosławia dojeżdża w ciągu 6 minut. - Ja sobie tego nie wyobrażam - ocenił te dane dr Sokorski.
A jeśli tak. To nie było powodu, by tworzyć w powiecie kolejny zespół ratowników. Dziś wiadomo, że jest to konieczne.
Karetka stanie w remizie OSP?
Już toczą się rozmowy, by w Mroczy, podobnie jak w Kcyni, był zespół wyjazdowy. Proponuje się, by karetka stacjonowała w obiektach OSP Mrocza.
Wczoraj mówił o tym na sesji starosta Andrzej Kinderman. Wyraził nadzieję, że działania powiatu w tej kwestii wesprze samorząd gminny.
Koszty związane z utrzymaniem ratowników w gotowości pokrywa budżet państwa. Samorządy lokalne nie ponoszą z tego tytułu wydatków. Problem jest jednak z karetką i jej wyposażeniem. Na to powiat z budżetu państwa funduszy nie dostanie.
Gość z Bydgoszczy podpowiedział, że starać się można o pieniądze na karetkę i sprzęt ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. W całym kraju do rozdysponowania jest 360 mln euro. - Jest to - podkreślał gość - kwota nie do przejedzenia. Górna suma, którą zabezpieczyć musi gmina czy powiat to 10-15 procent kosztów. Resztę można mieć z programu. Warto więc złożyć wniosek