MŚ dzień 4: Pierwsze medale - od razu dwa: złoto Włodarczyk, brąz Kopron!

Na stadionie cisza jak makiem zasiał, bo w blokach do startu czekają 200-metrowcy. 50 tys. kibiców milczy. Wtem gdzieś z trybuny za kołem do rzutu młotem odzywa się jeden głos: „Rekord świata! Rekord świata! Anita!” To nie było w poniedziałek tylko marzenie kibiców, ale i samej obrończyni mistrzowskiego tytułu. Rekordu nie było, ale jest złoto - wywalczone z grymasem bólu.

- W pierwszym rzucie ustawić konkurs, a od drugiej zacząć show - uśmiechała się tuż po eliminacjach Anita Włodarczyk. Tego scenariusza zrealizować się nie udało. Jak się bowiem okazało nasza mistrzyni do konkursu przystąpiła z tajemniczym urazem ręki. Ponoć przyjechała z nim już do Londynu, lecz tu ból się pogłębił.

W pierwszym podejściu ledwie przekroczyła 70 m (70.45) i z nieco skwaszoną miną zeszła z koła. Drugie podejście – spalone, a że Joanna Fiodorow zanotowała 73.02, to rekordzistka świata spadła na siódme miejsce. Do ostatecznej rozgrywki miało awansować osiem najlepszych. Włodarczyk uspokoiła kibiców dopiero rzutem na 71.94. Lecz było to o 10 metrów bliżej niż kilka dni wcześniej w Cetniewie. Słabość udało się pokonać w czwartym rzucie – 77.39 metra dało pozycje lidera. W tym momencie zagrozić jej mogła tylko Chinka Zheng Wang, która regularnie rzucała w okolicach 75 metra. Więcej jednak nie potrafiła.

Włodarczyk jest pierwszą kobieta, która w Londynie wywalczyła najpierw złoto na igrzyskach, a teraz złoto na mistrzostwach świata.

Kto śledził eliminacje ten wie, że brąz dla Malwiny Kopron nie jest wielkim zaskoczeniem.
- Jestem w życiowej formie, nie będę tego ukrywać – mówiła już po wygranych eliminacjach. To ona niespodziewanie prowadziła po pierwszej serii, gdy rzuciła 74.76 – ledwie 35 cm bliżej niż wynosi jej rekord życiowy. Jak się potem miało okazać, to wystarczyło do trzeciego miejsca.

Kopron niedawno wróciła do rodzinnych Puław, gdzie trenuje pod okiem swojego dziadka Witolda. Witold Kopron jest po krakowskim AWF-ie. Wnuczka mówi o nim, że to trener „wszechstronnie uzdolniony”. Wcześniej przez cztery lata pracowała z trenerem Czesławem Cybulskim, który jeszcze niedawno ćwiczył z Pawłem Fajdkiem.

- Bardzo się cieszę, że wróciłam. Czekałam na to, dziadzio wiedział już wcześniej, że to kwestia sezonu czy dwóch, kiedy wrócę. To się przekłada na moje relacje w domu, a ja jestem bardzo rodzinna. Trenuje teraz w bardzo komfortowych warunkach – mówi.

- Poprawiłam technikę. Nie raz miałam tendencję do szarpania, a teraz to wyeliminowałam, mam luźne barki i to przynosi efekty –opowiadała 23-latka, która przecież jeszcze w ubiegłym roku nie potrafiła na igrzyskach w Rio przekroczyć granicy 70 m. - Teraz mam pełny komfort treningu. Głowa to moja mocna strona. Współpracuje też z psychologiem Nikodemem Żukowskim. Na obozie w Spale powiedział, że jeszcze nigdy nie widział mnie tak skoncentrowaną na każdym rzucie – tłumaczyła Kopron kilka dni temu.

Joanna Fiodorow zawody ukończyła na szóstym miejscu. Wypadła dobrze, przede wszystkim była niezwykle regularna.

Liczyliśmy nieśmiało na jeszcze jeden medal. W finale 1500 metrów wystąpiła Angelika Cichocka. Podium nie było. Polka, po emocjonującej walce zajęła dobre, siódme miejsce z czasem 4.04,16. Trzymała się mocno, ale ostatnie 400 metrów było w szaleńczym tempie. Wygrała Kenijka Katih Kipyegon przed Amerykanką Jennifer Simpson i Caster Semenyą (RPA). - Powinnam to lepiej wytrzymać, mam spory niedosyt po tym biegu. Marzyłam o medalu, albo choć miejscu w pierwszej piątce - mówiła Cichocka po biegu.

Co działo się na innych arenach? Iga Baumgart (BKS Bydgoszcz) startowała w półfinale 400 m, zajęła 6. miejsce ze swoim drugim wynikiem w karierze - 51,81. Dało jej to 15. miejsce na świecie. - Jestem zadowolona w tego biegu. I w ogóle z całego sezonu, bo to mój życiowy sezon - powiedziała.

Bardzo dobrze spisała się Anna Jagaciak-Michalska w finale trójskoku. Szóste miejsce (14,25) i wąski finał mistrzostw świata to jej życiowym sukcesem. Joanna Linkiewicz awansowała do półfinału 400 m ppł. (56,18), a Patryk Dobek odpadł w tej samej konkurencji (49,40).

We wtorek będziemy ściskać kciuki za tyczkarzy: Pawła Wojciechowskiego (Zawisza) i Piotra Liska oraz Adama Kszczota w finale biegu na 800 m. Wszyscy mają realne szanse na medale, ale rywale są bardzo mocni.

Świadczyły o tym już eliminacje. Wojciechowski potrzebował aż siedmiu skoków, żeby wejść do finału. - To już jest za nami, teraz jest nowy rozdział. Wszystko się może zdarzyć - zapewnił zawodnik bydgoskiego klubu.

Wynki finałów

Kobiety: młot 1. Anita Włodarczyk (Polska) - 77,90, 2. Zheng Wang (Chiny) - 75,98; 3. Malwina Kopron (Polska) - 74,76; 6. Joanna Fiodorow (Polska) - 73,04; trójskok: 1. Yulimar Rojas (Wenezuela) - 14.,91, 2. Caterine Ibarguen (Kolumbia) 14,89, 3. Olga Rypakowa (Kazachstan) 14,77; 1500 m: 1. Katih Kipyegon (Kenia) - 4.02,51, 2. Jennifer Simpson (USA) - 4.02,76, 3. Caster Semenya (RPA) - 4.02,90.

Mężczyżni: 110 m ppł: 1. Omar McLeod (Jamajka) - 13,04, 2. Siergiej Szubienkow (Rosja) - 13,14, 3. Balazs Baji (Węgry) - 13,28.

WTOREK W LONDYNIE
20.20 oszczep K - FINAŁ
20.30 200 m K - I runda Anna Kiełbasińska
20.35 tyczka M - FINAŁ Piotr Lisek , Paweł Wojciechowski
21.35 400 m ppł. K - półfinał Joanna Linkiewicz
21.40 kula - kwalifikacje Paulina Guba, Klaudia Kardasz
22.10 3000 m z przeszk. M - FINAŁ
22.35 800 m M - FINAŁ Adam Kszczot
22.50 400 m M - FINAŁ

Transmisje na TVP, TVP Sport i Eurosporcie.

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU