Nie chcą przy tym, żeby o ich kłótniach i swarach pisała prasa. Wolą pozamiatać pod dywan. No tak, ale mleko się już rozlało...
Ostatnio często na łamach "Pomorskiej" pisaliśmy o konflikcie w strukturach zarządu brodnickiego samorządu cechowego. Z tego tytułu, dla wyjaśnienia wszystkich kwestii poruszanych w naszych relacjach, zostaliśmy zaproszeni na spotkanie nowego zarządu. W spotkaniu uczestniczył także przewodniczący sądu cechowego.
Dla starszego cechu najważniejsza kwestią było wyjaśnienie na łamach gazety, że nie dostawał pieniędzy za sprawowanie funkcji starszego cechu. Niestety, fakty świadczą co innego. Widzieliśmy dokument w którym wyraźnie jest napisane, że starszy cechu Jan Lewadnowski jest zatrudniony na 1/3 etatu jako starszy cechu. Zapewniono nas, że teraz to się zmieni.
- Było tak czy nie? Panowie pokiwali głowami.
Poinformowano nas także, że wysłano 139 zaproszeń na walne zgromadzenie, ale przyszło tylko 49 osób.
- Odwołani członkowie zarządu cechu mogli bronić swoich racji na walnym zgromadzeniu. Z ich stanowiskiem nie zgadzali się zebrani i był trochę harmider - mówi Jan Lewandowski, starszy cechu.
Zdaniem części nowych członków zarządu brudy należy prać we własnym gronie i nie powinno się ich wynosić na zewnątrz. Przewodniczący sądu cechowego tłumaczył, że członkowie sądu wybrani zostali do zarządu z listy. Trafili na nią trzy lata temu w czasie wyborów do zarządu ale odwołani na ostatnim walnym mieli więcej głosów.
- W przypadku rozpatrywania spraw przez sąd cechowy będą delegowani do prac sądu. Statut przewiduje takie rozwiązanie - mówi Jacek Piersa.
Zastanawia nas jak rozstrzygać będą sędziowie, będący jednocześnie członkami zarządu, sprawy związane z konfliktem pomiędzy rzemieślnikiem a zarządem cechu?
Panowie zasiadający w zarządzie twierdzili, że zmiany w statucie cechu są podyktowane przystosowaniem ich do statutów innych tego rodzaju organizacji samorządu rzemieślniczego w kraju.
- Statut układali starzy rzemieślnicy z marszu. To, że my sobie rzeźbimy pewne progi w statucie, ograniczające dostęp młodych, może mądrzejszych, inteligentniejszych ludzi do władz Cechu, to jest nasza sprawa Ale chodzi także o doświadczenie. Wtedy mogą reprezentować nas, starych rzemieślników - mówi Wiesław Kasperkiewicz, członek zarządu cechu.
Starzy działacze cechowi uznali, że trzeba będzie zatrudnić prawnika, zapłacić mu, żeby dwa razy w miesiącu dyżurował, wyjaśniał sporne sprawy, być może też instruował doświadczonych. Czas najwyższy