MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Myśli z autu

Tadeusz Jacewicz

     Stało się tak, jak niektórzy przewidywali. Na mundial do Korei wyleciały orły Engela, wróciły wróble. W niedzielę mieliśmy wspaniały deser w postaci finału tego politycznie-finansowo-sportowego widowiska. So far so good, jak powiadają Amerykanie.
     Nie jest natomiast "good" dla trenera Jerzego Engela. Z bohatera narodowego został przeceniony do rangi nieudacznika, który nie wykonał planu. Trenera zwolniono, trener obszczekał zwalniających jako bandę nierobów i półgłówków, dla których zaszczytem byłoby wyczyszczenie mu butów. Sprawa zamknięta. Proponuję ją jednak na chwilę otworzyć. Po części z wrodzonego pieniactwa, które normalnie starannie ukrywam, po części z uwagi na tzw. szerszy aspekt.
     Każdy człowiek lubi wygrywać, przegrywać zaś - wręcz przeciwnie. Na miejscu trenera Engela, zaraz po wylądowaniu w Korei, zacząłbym wiosłować delikatnie do tyłu. Chwalić drużynę za znakomite przygotowanie i ducha walki, ale narzekać. Na wredny klimat, powietrze inne niż w Biłgoraju, różnice czasu, na lokalnych facetów. W biznesie operacja taka nazywa się "hedging", czyli zabezpieczenie się przed niepomyślnym obrotem spraw. Dodatkowo polubiliśmy wtedy naszego trenera, bo uwielbiamy ludzi narzekających i znękanych.
     Mecz z Portugalią powinien przynieść takie same reakcje, dodatkowo nasilone. Wtedy bylibyśmy już przekonani, że nasi są świetni, a inni - do kitu i dlatego nam nie idzie. A potem szok: błyskotliwe zwycięstwo nad USA. Trener powinien wylewnie pochwalić drużynę, wspomnieć, że doskonale przygotowanym piłkarzom nie dała rady nawet kombinacja wrogów oraz trudności. I - uwaga, tu jest szczytowy moment pokerowej zagrywki - oddać się do dyspozycji Zarządu PZPN. Jednocześnie opowiadać wszystkim, dziennikarzom, nawet najmarniejszemu skrybie, który autostopem doturlał się do Korei, jaki morderczy to był turniej.
     I co? I wszyscy by mu uwierzyli. Dlaczego piszę te pokrętne rozważania? Dlatego, że tak funkcjonuje polityka. Futbol, który przyciąga do ekranów miliardy ludzi, może jeszcze przypominać sport, ale jest już czystą polityką. To dlatego królowie, prezydenci i premierzy pojawiają się na trybunach i oklaskują swoich. Sukces na boisku może przykryć wiele kłopotów, klęska jest zdolna wywołać zamieszki. Dobry trener jest atutem politycznym państwa. Słaby jest problemem.
     Chciałbym popatrzeć na dokonania piłkarskie przez pryzmat nędzy naszego życia politycznego. Takie same grube błędy popełniają co dzień nasi wielcy ludzie z pierwszych stron gazet. Nie wiedzą oni, albo wiedzą i nie potrafią tego osiągnąć, że satysfakcja milionów ludzi przekłada się na sukces państwa. Nie dostarczają nam tej satysfakcji, nie potrafią obudować zgrabną otoczką słów porażek i nie chcą nauczyć się, jak można zwyciężać w każdej sytuacji. Jest to ogólna choroba naszego życia publicznego, od sportu po parlament. Nie potrafimy minimalizować niepowodzeń i maksymalizować sukcesów.
     Dla mnie sprawa Engela jest ważna jeszcze z jednego powodu. Po raz pierwszy bodajże zastosowano w polityce personalnej zasadę bezwzględnie obowiązującą wszędzie na świecie. Przegrałeś - musisz odejść. Trzeba ją upowszechniać. W sporcie, polityce, biznesie. Wtedy będziemy mieli więcej zwycięzców, których teraz odczuwamy dojmujący deficyt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska