Schemat miał najpierw zostać ustawiony w pewnym oddaleniu od zabytkowych spichrzów przy Rybim Rynku. W toku prac geodezyjnych okazało się jednak, że w planowanym miejscu, pod powierzchnią ziemi znajdują się instalacje elektryczne. A do ustawienia makiety konieczne jest wylanie fundamentu. Docelowo zatem pojawi się ona tuż przy spichrzach.
Odlana z masy żywicznej i metalu makieta jeszcze nie została oddana do wglądu mieszkańcom, a już budzi wątpliwości w środowisku bydgoskich archeologów.
- Mam wrażenie, że autor projektu nie do końca zapoznał się z materiałami historycznymi dotyczącymi rozplanowania przestrzennego Bydgoszczy w XVII wieku - mówi archeolog Wojciech Siwiak. - To był w końcu okres rozkwitu naszego miasta, a rozplanowanie budowli na makiecie jest niekonsekwentne. Są tam puste miejsca na zapleczach domów, co tu dużo mówić, ludnego ośrodka handlu. Jeśli schemat był przygotowany tylko na podstawie szkiców z XIXwieku, to wymaga poprawek.
Konkurs na zaprojektowanie makiety, który ogłosiło Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego, wykonał bydgoski artysta rzeźbiarz Gracjan Kaja wspólnie z Aliną Kluzą, studentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.
Kaja broni swojego projektu: - Podczas pracy nad modelem makiety sięgałem do źródeł historycznych, miedzy innymi do przedstawień Bydgoszczy autorstwa Lindnera i Greta. Zapoznałem się także z makietą bydgoskiego zamku, którą wykonał również bydgoski historyk Robert Grochowski.