Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na początku 1946 roku maturę zdał we włoskim Alessano

Małgorzata Wąsacz
Brunon Sokulski i Rudolf Maciejczek po ćwiczeniach w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Materze - maj 1946 roku
Brunon Sokulski i Rudolf Maciejczek po ćwiczeniach w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Materze - maj 1946 roku
Brunon Sokulski z sentymentem wspomina kursy maturalne we Włoszech. Choć nie było łatwo, egzamin zdał dobrze. Podobnie jak wielu innych żołnierzy.

O Brunonie Sokulskim pisaliśmy w "Albumie bydgos-kim" 18 grudnia 2014 roku. Wówczas, na podstawie jego wyjątkowych zeszytów ze wspomnieniami i fotografiami, opisywaliśmy, jak z kolegami z kursów maturalnych spędzał Wigilię we włoskim Alessano w 1945 roku. Dziś również zaglądamy do notatek pana Brunona, by pokazać, jak wyglądała nauka na kursach. - Jednak najpierw chciałbym Czytelnikom przy-bliżyć postać mojego ojca - mówi Piotr Sokulski.

Cudem ocalił życie

Brunon Sokulski urodził się 28 sierpnia 1920 roku w Skarszewach, koło Kościerzyny. Jego rodzicami byli Paulina z domu Stamm oraz Maksymilian, który był budowniczym. Państwo Sokulscy, oprócz Brunona, doczekali się jeszcze trojga dzieci: dwóch synów i córki. Brunon przed wojną ukończył szkołę powszechną, a następnie jedną klasę w Państwowym Liceum im. Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza przy Grodzkiej (obecnie mieści się tu Seminarium Duchowne - dop. red.).

Jak to się stało, że młody Brunon Sokulski w trakcie wojny trafił do Włoch? - W 1944 roku tata został wcielony do wojska niemieckiego. Wysłano go na front do północnych Włoch. Tam skontaktował się z włoskimi partyzantami i z nimi współpracował. Chciał stamtąd uciekać, ale w pewnym momencie otrzymał rozkaz z dowództwa amerykańskiego, by został i dalej dla nich pracował. Pod koniec wojny został przez Niemców zdekonspirowany. Postawiono go przed sąd wojenny. Był przekonany, że zginie. Jednak miał niewiarygodne szczęście, bo podczas rozprawy był nalot samolotów. Tata uciekł. Zaraz skontaktował się z partyzantami. Najpierw był w obozie przejściowym, a potem trafił do wojska polskiego - opowiada Piotr Sokulski.

Szczęśliwa trzynastka

W czerwcu 1945 roku Brunon Sokulski został zakwalifikowany na kurs maturalny w Alessano.

W swoim pamiętniku pod datą 13 czerwca 1945 roku tak pisze: "Wysoka komisja zajęła miejsce. Zaczęło się od pytania:
- Co pan ukończył przed wojną?
- I klasę Liceum Humanistycznego, panie poruczniku.
- Gdzie?
- W Bydgoszczy, panie poruczniku.
- Chce pan pójść na kurs maturalny czy najpierw na podchorążówkę?
- Najpierw na kurs maturalny.
- Proszę zapisać do II Liceum Humanistycznego. Może pan odejść! Załatwione.
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Szybko się ulotniłem, aby broń Boże nie rozmyślili się. Szczęście, prawda? Wiadomo - trzynastka - moja szczęśliwa liczba".

Znowu w szkolnej ławie

6 sierpnia pan Brunon rozpoczął naukę na kursach maturalnych nr 1 w Alessano.
"Po sześciu latach siedzę znowu w ławce szkolnej , aby przygotować się do matury. Jestem wdzięczny dowództwu II Korpusu, że pozwoliło nam na kontynuację nauki tak nagle przerwanej wybuchem wojny. Z góry nam zapowiedziano, że przez pierwsze dwa tygodnie odbędą się tylko powtórki, by ustalić nasz poziom wiedzy. Trochę to nieprzyjemne, bo zapomniało się prawie wszystko. Na początek była powtórka z fizyki i chemii, moich najbardziej nielubianych przedmiotów" - pisze.

Trzy tygodnie później Brunon Sokulski zapewniał, że pracy jest coraz więcej. Przykłada się solidnie, by wreszcie zdobyć tę upragnioną maturę. Teraz albo wcale!
28 sierpnia 1945 roku Brunon Sokulski obchodził urodziny. "Skończyłem 25 lat i jeszcze siedzę w ławce szkolnej. Minęło ćwierć wieku. To już coś! Z samego rana koledzy na kwaterze złożyli mi życzenia. Nie obyło się bez podrzucania w górę. Po lekcjach nie pozostało mi już nic innego jak postawić chłopakom coś do zwilżenia ust. Poszedłem do tratorii i przytaszczyłem 3 litry wermutu" - czytamy.

Dobrze po pisemnych

Pisemna matura z polskiego rozpoczęła się 21 stycznia 1946 roku. Pan Brunon wybrał temat "Prądy literackie na przestrzeni dziejów". Ma wrażenie, że poszło dobrze. Następnego dnia na maturze z fizyki i chemii pisał na temat "Lampa Rentgena i otrzymywanie ropy naftowej". Napisał tyle, ile umiał. Z kolei 23 stycznia na pisemnej maturze z matematyki wybrał temat "Nierówności, analityka i trygonometria".

"30 stycznia ogłoszono nam wyniki pisemnej matury. Dla mnie wypadła nadzwyczaj dobrze. A więc: język polski, fizyka, chemia, matematyka - dobrze. Istnieje nadzieja, że to upragnione świadectwo dojrzałości otrzymam" - czytamy.

Matematyka z przygodami

Ciekawa anegdota wiąże się z egzaminem ustnym z matematyki. Pan Brunon wylosował dwa pytania. Na jedno znał odpowiedź. A drugie?
"O zgrozo! Było to jedyne ze 150 zadań, których nie przerobiłem! Uważałem, że musiałbym mieć pecha, żeby na to pytanie trafić na maturze. I stało się! Trafiłem! Matematyk mówi do mnie: Pisz i gadaj, co ci na język wpadnie. Za stołem siedzi hołota, która nie zna się na tym. No więc gadałem, chociaż wiedziałem, że źle. Jak dojechałem z pisaniem i wyliczeniami do końca tablicy i podkreśliłem wynik, profesor od matematyki mówi po cichu do mnie: - Wszystko źle, ale głośno - dobrze! Wziął gąbkę i od wyniku wszystko zmazał z tablicy. Naprawdę morowy!".

Pozostałe egzaminy ustne pan Brunon też zdał, ale już bez takich przygód.

Po szkole do Anglii

W Święto Matki Boskiej Gromnicznej, 2 lutego, odbyła się uroczysta msza w intencji absolwentów kursu.

Po południu rozpoczął się bal maturalny w salach Kasyna Oficerskiego. Było wesoło. Absolwenci świętowali sukces razem ze swoimi wykładowcami.
Po ukończeniu kursów rozpoczął się kolejny etap w życiu młodzieńców. Trafili do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w pobliskiej Ma-terze. Tutaj pan Brunon uczył się od 5 maja do 28 lipca 1946 roku. Następnie trafił do Anglii. - Do Bydgoszczy tata wrócił w styczniu 1947 roku. Tutaj miał dziewczynę, którą poznał w czasie wojny. Z Jolentą, z domu Szalaty, pobrali się w 1948 roku. Nie muszę dodawać, że Jolenta to była moja mama. Tata przez lata pracował jako główny księgowy w Spółdzielni Pracy Branży Skórzanej "Brda". Potem był wiceprezesem tej firmy. Zmarł 10 grudnia 1996 roku - mówi Piotr Sokulski.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska