40-letni Józef Ł., uważany za najgroźniejszego bandytę woj. lubuskiego (oskarżany jest m.in. o zlecenie zabójstwa szefa tamtejszej adwokatury) wynajmował mieszkanie na drugim piętrze bloku na ul. Przy Skarpie 17. Kiedy tylko policja otrzymała sygnał, że schronił się w Toruniu, przygotowano zasadzkę. W akcji wzięli udział policjanci z Torunia, funkcjonariusze ABW z lubuskiego i bydgoscy antyterroryści. W piątek około 23.00 policyjne siły obstawiły blok.
Odsunąć się od okien
Najwyraźniej jednak przestępca usłyszał, że coś dzieje się na klatce. Zdążył tylko ubrać spodnie i wybiegł na balkon. Wspinał się po rusztowaniu (w bloku, w którym mieszkał trwają prace remontowe). Po drodze wpadł do mieszkania starszej kobiety, potem dostał się na dach.
- To było coś niesamowitego, jak w amerykańskim filmie - mówi mieszkaniec budynku przy ul. Sydowa 2, połączonego z blokiem Przy Skarpie 17. - Nie wiedziałem co się dzieje. Myślałem, że to petardy, a to były serie z karabinu. Wyjrzałem przez okno. Policjanci z bronią siedzieli za krzakami. Krzyczeli, że mamy odsunąć się od okien i strzelali. Przy bloku zauważyłem trzy radiowozy i jeden samochód cywilny.
**_Prawie mu otworzyła
Tymczasem półnagi gangster zdezorientowany biegał jak oszalały. W końcu, gdy przedostał się na dach przyległego bloku, udało mu się otworzyć właz prowadzący na klatkę schodową. Zbiegł na parter.
- _Dobijał się do mnie - opowiada mieszkanka parteru przy ul. Sydowa 2. - Zapytałam kto tam, a on krzyknął: "otwierać policja". Powiedziałam mu, żeby zapalił światło, a on na to, czy nie widzę co dzieje się na zewnątrz i, że mam natychmiast otwierać. Pobiegłam się ubrać i pewnie bym otworzyła, ale w tym momencie usłyszałam huk.
_Kobieta miała szczęście. Gdyby zdążyłaby otworzyć drzwi bandzior napewno wziąłby ją jako zakładniczkę.
Wpadł na mundurowych
Mężczyzna wrócił bowiem na drugie piętro i tam wpadł na policjantów. Był tak zdeterminowany, że podobno rzucił się na jednego z nich, próbując zabrać mu broń. Wtedy padły strzały. Po kilku minutach karetka pogotowia przewiozła Józefa Ł. do szpitala miejskiego. Nie udało się go uratować.
Przebieg akcji wywołuje bardzo mieszane uczucia. Policjanci twierdzą jednak, że wszystko było dobrze przygotowane.
- _Tylko dzięki temu, że brali w niej udział funkcjonariusze wyszkoleni do zatrzymywania niebezpiecznych przestępców nikomu, oprócz gangstera, nic się nie stało - powiedział Jacek Krawczyk, rzecznik kujawsko-pomorskiej policji.
Sprawki Józefa Ł.
Postępowanie w sprawie strzelaniny prowadzi toruńska prokuratura. W mieszkaniu gangstera znaleziono, m.in. broń i fałszywe dokumenty. Józef Ł. kierował gangiem, wymuszającym haracze i zajmującym się oszustwami finansowymi. Od kiedy wydano za nim listy gończe, ukrywał się w różnych miejscach w Polce i w Niemczech. Czekały go procesy za wymuszenia i rozboje, handel narkotykami i dwukrotne usiłowanie zabójstwa.
Sydowa 7
To po tych rusztowanich uciekał przed policjantami Józef Ł.
sydowa6
...a na tej klatce schodowej dosięgły go kule policjantów
