W lutym 2011 roku, poziom wody wynosił w granicach 5 m 60 cm, a lodołamaczy na Wisłę nie wysłano.
Przeczytaj także:Lodołamacze kruszą lód na Wiśle w Grudziądzu [zdjęcia]
- Szczerze mówiąc, dziwię się, że do akcji wkroczyły lodołamacze. W minionych latach o tej porze była znacznie poważniejsza sytuacja, poziom wody w granicach 560 cm i lodołamaczy nie było - komentuje Rafał Cywiński, szef wydziału zarządzania kryzysowego. - Z piątku na sobotę woda w Wiśle opadła o pół metra. W niedzielę rano stan wody sięgał 306 cm i zaczął się podnosić, co trzy godziny o 4 cm. Około północy mógł sięgnąć 320 cm. Do stanu ostrzegawczego 540 cm - jeszcze daleko.
Według Rafała Cywińskiego prędzej mogą dać się we znaki mniejsze rzeki w rejonie Grudziądza: Osa, Maruszanka czy Rów Hermana.
W nich woda szybciej, nagle może przybrać - objaśnia Rafał Cywiński. - Jednak śniegu topniejącego aż tak dużo nie ma. Na razie stan Wisły, aż do Krakowa, jest niski.
Czytaj e-wydanie »