Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nad ich matkami i ich ojcami unosi się duch książek Jana Grossa

Jacek Deptuła
"Nasze matki, nasi ojcowie", kadr z filmu
"Nasze matki, nasi ojcowie", kadr z filmu
Niemieckie media po emisji serialu telewizji publicznej ZDF "Nasze matki, nasi ojcowie" pisały, że to pomnik pamięci dla niemieckiego wojennego pokolenia dobrych Niemców. Źli byli tylko naziści.

Dowódca oddziału Armii Krajowej otwiera bydlęcy wagon z transportem Żydów. Odrażający smród.
Polski żołnierz krzywi się z obrzydzenia i rygluje drzwi niczym wieko trumny.
- Chcesz, żeby tu zostali? - pyta podkomendny.
- Tak.
To wyrok śmierci. Ale dalej w niemieckiej produkcji "Naszych matek, naszych ojców" jest już tylko gorzej. Cechą charakterystyczną polskiego dowódcy jest rozpoznawanie Żydów węchem. Jak przyznaje - ma do nich nosa. Nic dziwnego, że kiedy poznaje uciekiniera z transportu, niemieckiego Żyda Wiktora, najpierw go obwąchuje i później pyta: - Jesteś Żydem?

To taka polska specjalność, jak topienie ich niczym koty, palenie w stodołach i wyrywanie z czaszek złotych zębów. Już od pierwszych scen z udziałem Polaków widać, jak nad twórcami filmu unosi się duch książek żydowskiego naukowca Jana Tomasza Grossa. Wybitnego specjalisty od tropienia polskiego bestialstwa.
"Nasze matki, nasi ojcowie" - film wyprodukowany przez niemiecką państwową telewizję ZDF kosztował 15 milionów euro. Okazał się wielkim przebojem, nawet wydarzeniem roku - obejrzało go ponad dwadzieścia milionów dzieci i wnuków żołnierzy Wehrmachtu, SS i gestapo. Film sprzedano już do kilkudziesięciu krajów świata. Jest więc nadzieja, że ten "epicki fresk" o umęczonych Żydach, szlachetnych w gruncie rzeczy Niemcach i zwyrodniałych Polakach obejrzą kolejne dziesiątki, jeśli nie setki milionów. Zarabiając miliony euro.

Kiedyś mówiono, że historię piszą zwycięzcy. Ale scenariusz miniserialu napisali pokonani: Niemcy przy konsultacji niemieckiego historyka pochodzenia żydowskiego - prof. Juliusa Schoepsa. Dziś natomiast narrację historycznego dyskursu dyktuje ten, kto płaci. Pięciogodzinny serial zawiera trzy kluczowe przesłania: gigantyczne poczucie winy Niemców za Holokaust, rozmywanie własnej odpowiedzialności za wojenne okrucieństwa i poprawności politycznej wobec Rosjan. Jest np. w filmie charakterystyczna scena, w której radziecka komisarz ratuje Niemkę przed gwałtem. Szlachetna Rosjanka pomaga szlachetnej Niemce. Ale czy dlatego w filmie najbardziej odrażającymi typami muszą być, oprócz SS-manów, polscy partyzanci? W latach 90. miałem o-kazję rozmawiać z poetą Aleksandrem Rozenfeldem, który właśnie wrócił z Niemiec. Powiedział zdumiewającą rzecz: - Odniosłem wrażenie, że dziś Niemcy zachowują się tak, jakby chcieli na powrót zrobić z mydła Żydów.

Czytaj: [**TVP wyemitowała kontrowersyjny film o wojnie - Nasze matki, nasi ojcowie [wideo]


Makabryczne, ale coś jest na rzeczy. W dodatku, żeby nie tylko na własnych plecach nosić tragedię Holokaustu, trzeba znaleźć kumpli do zbrodni. Nie Francuzów, Norwegów, Austriaków, Holendrów, którzy setkami tysięcy wysyłali Żydów do Oświęcimia. Polacy byli i są pod ręką. Ba, nawet sami Niemcy znaleźli winnych. Byli nimi naziści. W filmie widać to jak na dłoni - jest paru nazistów i cała rzesza, bynajmniej nie ta tysiącletnia, dobrych Niemców.
Holokaust od półwiecza uważany jest przez Niemców, Amerykanów i Żydów za centralne wydarzenie II wojny światowej. I tragedię, za którą współodpowiedzialność ponoszą jakoby Polacy. Ale sprowadzanie 8II wojny światowej do Zagłady jest nadużyciem. Pięcioletni koszmar pochłonął jeszcze 50 milionów innych istnień, a kilkuset milionom złamał życie.
Już początek filmu to niebywałe zafałszowanie historii. Jest połowa 1941 roku. W Berlinie żegna się pięcioro przyjaciół przed wyjazdem na front wschodni. Świętuje z nimi Żyd Wiktor, który nie może służyć w armii. Nie wiem, czy Niemcy zapomnieli, że w tym czasie stolica III Rzeszy była już - mówiąc hitlerowskim językiem - wolna od Żydów? A jeśli żyli - ukrywali się przed niechybną śmiercią. Nie ma ani jednego ujęcia dokumentującego fanatyzm nadludzi, nie widać milionów Niemców wyciągających łapy w hitlerowskim pozdrowieniu. Nie słychać wiwatów i świętowania po podboju Polski i reszty Europy. Nie ma też zaczadzonych obłędem kobiet rodzących dla wodza kolejnych żołnierzy. Prawdę powiedziawszy, nawet nie całkiem wiadomo, dlaczego wybuchła ta wojna.
Od strony fabularnej "Nasze matki, nasi ojcowie" to dobrze zrobiona, ckliwa opowieść o losach niemieckiej młodzieży i jej bohaterstwie. Batalistyczne, dobrze zrobione sceny walki z Rosjanami przyprawiają jednak o zawrót głowy. Wehrmacht to defetystyczna formacja nie wierząca w zwycięstwo, fuhrera i wykonująca rozkazy wbrew sobie. Niczym w antywojennej powieści Remarque'a "Na Zachodzie bez zmian". Trudno nie zadać sobie pytania, jakim cudem udało im się z taką armią prowadzić wojnę przez pięć lat?! Owszem, scenarzyści przyznają, że od czasu do czasu Niemcy mordowali, nawet ci z rycerskiego Wehrmachtu. Ale nocą nie mogli z tego powodu zasnąć.
Profesor Julius Schoeps zapytany przez polskiego dziennikarza, dlaczego przedstawił Armię Krajową jako bandę prymitywnych antysemitów, gwałtownie zaprzeczył. Tłumaczył, że Polacy pokazani zostali też w pozytywny sposób. Wtórował mu inny niemiecki historyk dr Thomas Weber mówiąc, że "strona polska nie została tu przedstawiona tylko negatywnie, ale i pozytywnie".
Oto pozytywy, jakie dostrzegli w produkcji ZDF historycy zza Odry. Pierwsza scena to życzliwy polski chłop, który żydowskiego uciekiniera Wiktora najpierw karmi, po czym wymyka się, by wydać go Niemcom. Wó-wczas do akcji wkracza dobry Polak, syn chłopa. Prowadzi Wiktora do oddziału AK (właśnie wtedy dowódca obwąchuje uciekiniera).
Drugi fragment dobrze świadczący o Polakach - zdaniem prof. Schoepsa - jest jeszcze bardziej groteskowy. Kiedy partyzancki oddział dowiaduje się o żydowskim pochodzeniu kolegi - żąda, by się go pozbyć. Dowódca (znów ten od wąchania) bierze pistolet i wyprowadza nieszczęśnika w las. W przypływie litości puszcza go wolno mówiąc: "Byłeś dobrym żołnierzem, ale gdy okazało się, że jesteś Żydem, nic dla ciebie nie mogę zrobić". Jako żywo przypomniało mi to stary dowcip o Hitlerze (albo Stalinie) rozdającym dzieciom cukierki. Taki szlachetny - rozdaje słodycze, a przecież mógł zabić!
Czytaj: [
Rozgrzeszanie ich matek i ojców?](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130619/REPORTAZ/130619034)
Jak dzieci i wnuki hitlerowców odebrały film, to "telewizyjne wydarzenie roku".
Najlepiej oddają to niemieckie media, szczególnie bulwarówki o kilkumilionowych nakładach.
"Bild" konstatuje, że Armię Krajową tworzyli polscy nacjonaliści, a antysemityzm był w jej szeregach najszerzej rozpowszechniony. Dzięki temu "naziści" mogli łatwiej mordować kilka milionów Żydów.
Jeszcze dalej poszli komentatorzy dziennika "Welt am Sonntag" - napisali, że film jest "pomnikiem postawionym naszym matkom i ojcom". A prestiżowy i opiniotwórczy "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zaapelował do Niemców, by wszyscy - najlepiej wszystkie pokolenia - obejrzeli film wspólnie. Bo to ostatnia szansa, by dowiedzieć się od dziadków, co robili podczas wojny. Tylko gdzie oni znajdą tych nazistów?
Rzekomo rozliczeniowy film okazał się
w sporej części rozliczaniem polskiego antysemityzmu.** I to przez dzieci i wnuki tamtych matek i ojców, sprawców rzezi o światowym zasięgu. Oni pokazali nam miejsce w historii. Przy - trzeba to głośno powiedzieć - pomocy konsultantów historycznych w rodzaju Juliusa Schoepsa. Profesor sam zresztą przyznał, że jest Żydem, dlatego inaczej patrzy na ten serial. Byłoby o wiele uczciwiej, gdyby Schoeps spojrzał na film po prostu jako historyk opierający się na faktach, a nie kłamliwych stereotypach. Jednak nie ma się nad czym użalać.
Jedyną rozsądną odpowiedzią byłoby nakręcenie dobrego, wysokobudżetowego filmu sfinansowanego przez ministerstwo kultury RP. O naszych matkach i naszych ojcach.

Czytaj e-wydanie »

](http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130618/KRAJSWIAT/130619089)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska