
Spokoju nie mają. - 2 tygodnie temu wjechały brygady i zaczęły burzyć ściany w opustoszałych mieszkaniach - wspomina mężczyzna. - Brygady szykują je już pewnie pod kątem nowych lokatorów. Tyle że my tu jesteśmy.
Właściciel miał remont zaplanowany. - Najemców nie powinno być tutaj od 1 września - mówi kamienicznik. - Robotnicy zaczęli remont. Teraz mam płacić karę, 7 tys. zł miesięcznie, za to, że nie udostępniłem firmie remontowo-budowlanej całego terenu budowy. To nie moja wina, lecz właśnie najemców. Obciążę ich kosztami.

Podobne przypadki w Kujawsko-Pomorskiem się zdarzały. Właściciel kamienicy w Bydgoszczy zaczął jej rozbiórkę, chociaż lokatorzy nadal tam mieszkali. Zajęte były mieszkania na parterze i na drugim piętrze, a ekipy zaczęły wyburzać ściany działowe i demontować okna na pierwszym. Budynek groził zawaleniem. Najemcy mieszkali bez okien i drzwi, prądu i wody jeszcze przez kilka tygodni, aż skapitulowali. Wyprowadzili się.
Bywało i tak: chory na raka torunianin przez 30 lat mieszkał w kamienicy, należącej do prywatnego właściciela. Trafił do szpitala. Gdy wrócił, nie mógł dostać się do mieszkania. Okazało się, że właściciel go eksmitował, ale emeryt o tym nie wiedział.