
Obniżanie współczynnika konwersji
Bramki służą nie tylko do ochrony przed kradzieżą, ale przede wszystkim zliczają liczbę klientów wchodzących i wychodzących ze sklepu.
Na tej podstawie oblicza się później tzw. współczynnik konwersji, czyli liczbę klientów, którzy dokonali zakupu w stosunku do wszystkich, którzy odwiedzili sklep. W wielu sieciówkach pracownicy są z tego rozliczani, często także współczynnik ma wpływ na wysokość ich premii.
Jak można sobie łatwo wyobrazić, współczynnik konwersji gwałtownie spada, gdy dzieci wbiegają i wybiegają ze sklepu, albo gdy do sklepu wchodzą osoby, które próbują „zabić czas”, bo na przykład na kogoś czekają i przyszli sobie tylko pooglądać.

Pani na nią popatrzy, ja sobie pooglądam
Zakupy z dziećmi mogą być prawdziwym horrorem dla sprzedawców. Niestety, zdarzają się klienci, którzy nie potrafią zapanować na swoimi dziećmi w sklepie. Kiedy rodzice robią zakupy, ich pociechy potrafią ściągać towar z półek, robić bałagan na sklepie, a nawet brać niektóre produkty do buzi!
A najgorszy dialog, jaki może się wywiązać między sprzedawcą a klientem to w takiej sytuacji:
- Można w czymś pomóc?
- Spojrzy Pani na córkę, ja sobie pooglądam.

I tak Pani na tym zarobi
W małych sklepikach czy na targowiskach często obsługuje sam właściciel. Gdy klient zorientuje się, że rozmawia z szefem, uważa, że ma większą szansę wynegocjować rabat. Najbardziej irytujące są jednak próby uzyskania rabatu słowami: "No proszę mi spuścić cenę, i tak Pani na tym zarobi".

Szukaj grosika!
Mogę być winna grosika? - to pytanie, które irytuje większość klientów. Niewielu z nich zdaje sobie jednak sprawę, że brak drobnych wynika często z faktu, że sprzedawca stara się jak najszybciej obsłużyć klientów i nie ma czasu na rozmienianie pieniędzy. Zdarzają się jednak tacy klienci, którzy najpierw irytują się, że muszą stać w długiej kolejce do kasy, a potem każą kasjerce "szukać grosika", wydłużając innym w ten sposób czas oczekiwania.