- Brutalizacja polityki sięgnęła dna. Troje polityków popełnia samobójstwo, a szaleniec zabija łódzkiego działacza PiS. Co się w Polsce dzieje?
- To nie jest brutalizacja polityki, tylko całego naszego życia społecznego. Kiedy czytam o tragedii w Norwegii, o zabójcy Breiviku - widzę gry komputerowe, w których dzieci strzelają do ludzi jak do kaczek i zostają za to nagradzane. To, co się robi w internecie, z grami komputerowymi i podobnym stylem życia jest źródłem brutalizacji. Polityka od tego nie odbiega. A media mają w tym udział epatując wielodniowymi "serialami" o samobójstwie Barbary Blidy czy Andrzeja Leppera.
Przeczytaj też: Szef Samoobrony Andrzej Lepper nie żyje.
- Czy polscy politycy są szczególnie narażeni na tę brutalizację?
- Samobójstwo popełniają ludzie chorzy, przeżywający depresję. Wiele razy słyszę od pacjentów, że gorszego cierpienia nie ma i jeśli stracą wiarę, że z niej wyjdą, decydują się na ostateczny krok. To główna przyczyna. Druga - to samobójstwa, gdy ludzie nie są w stanie znieść cierpienia. Długi? Przecież większość z nich rozumie, że ich śmierć niczego nie rozwiąże. Wątpię, by to wystarczyło, by skończyć z życiem. Jest jeszcze jedna grupa samobójstw. Popełniają je ci, którzy się w jakiś sposób znieczulą alkoholem lub np. narkotykami. Przestają się kontrolować. I w momencie kompletnej rezygnacji często zakładają sobie pętlę na szyję. Ale nie mam na myśli Andrzeja Leppera, bo nie wiem czy tak było, podaję tylko przykład.
Przeczytaj również: Andrzej Lepper na Wawel... Burza w internecie.
- Przecież politycy twierdzą, że Blida i Lepper zostali zaszczuci przez... polityków?
- Mówią tak, lecz w zależności od tego, jaką mają legitymację partyjną. Nasza klasa polityczna zeszmaciała się w nieprawdopodobny sposób. Dawniej ludzie, którzy mogliby być oskarżeni o takie czyny jak Lepper - po prostu nie trafiali do polityki. On osiągnął szczyty, na których nie powinien się znaleźć. I myślę, że do upadku doprowadzili Leppera ci, którzy wynieśli go na samą górę. Został zepchnięty i stał już, niemal dosłownie, na progu więzienia. Psychologicznie to niesamowicie trudna sytuacja.
- A może istotnie chodziło o problemy finansowe?
- Z tego co wiem, wszystkie pola działalności pana Leppera legły w gruzach. Polityka się skończyła, sytuacja rodzinna była bardzo trudna i musiał pomieszkiwać sam w pokoiku partyjnym. Jeśli - nie mam na myśli szefa Samoobrony - w takiej sytuacji człowiek sięgnie po używki, to łatwo powie sobie, że lepiej skończyć z życiem. Zatem mój wniosek jest taki: brutalizacja polityki, która prowadzi do śmierci polityków, to wynik brutalizacji całego życia społecznego. Jeszcze nie tak dawno politykom nie przyszłoby do głowy np. umizgiwać się do kiboli po to, by mieć tysiąc głosów więcej. A wspólne akcje narodowców z faszystami, z kibicami - to coś niesłychanego! To bomba z opóźnionym zapłonem prowadząca do tragedii - jak ta w Norwegii czy samobójstwo Andrzeja Leppera.
Czytaj e-wydanie »