Gdyby referendum europejskie odbyło się w połowie kwietnia, to przy urnach stawiłoby się 73 proc. Polaków. W domach zostałby co szósty badany (16 proc.). To najlepszy wynik od grudnia ubiegłego roku, od kiedy pierwszy raz przeprowadzono takie badanie. Referendum byłoby ważne, bo - przypomnijmy - wystarczy, żeby do urn poszło więcej niż połowa uprawnionych.
Tych, którzy chcą głosować, zapytano, czy poprą integrację, czy nie. Okazuje się, że za przystąpieniem do Unii jest trzy czwarte z nich, a więc przegłosowaliby członkostwo Polski w UE. Gdyby te wyniki - zarówno wśród głosujących, jak i niegłosujących - przeliczyć na całe społeczeństwo, to okaże się, że zwolennicy Unii stanowią w Polsce 60 proc. obywateli, a przeciwnicy - 22 proc. Reszta (18 proc.) to niezdecydowani.
- Widać, że do referendum wybierają się w tej chwili raczej zwolennicy integracji - uważa dr Barbara Fedyszak-Radzijakowska z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN. - Ci, którzy głosowaliby przeciwko przystąpieniu do Unii Europejskiej, chociażby rolnicy czy mieszkańcy wsi, w ostatnich dwóch miesiącach znaleźli się w defensywie. Tylko wśród wyborców LPR i Samoobrony przeważają przeciwnicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. W elektoratach pozostałych partii więcej jest zwolenników niż przeciwników wstąpienia do Unii.
Największe poparcie od grudnia
Rzeczpospolita
Negocjacje z Unią Europejską wkroczyły w najtrudniejszą fazę, a mimo to poparcie dla integracji nie maleje. Co więcej - z najnowszego Eurobarometru "Rzeczpospolitej" wynika, że zwolenników przystąpienia do UE nieznacznie przybyło.
