https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najwspanialsza przygoda

Tekst i fot. Maryla Rzeszut
Jeszcze niedawno te dziewczyny nawet nie  przypuszczały, że mogłyby samodzielnie  pilotować szybowiec...
Jeszcze niedawno te dziewczyny nawet nie przypuszczały, że mogłyby samodzielnie pilotować szybowiec...
Po raz pierwszy szybowcowe szkolenie młodzieży w Aeroklubie Grudziądzkim dofinansował Urząd Gminy. Świeżo upieczeni piloci odebrali dyplomy potwierdzające zdobycie III klasy szybowcowej. Wśród 16 uczestników kursu było 7 dziewczyn.

     16 uczestników szybowcowej podstawówki w Lisich Kątach otrzymało na koniec szkolenia piątki. Tym większa satysfakcja towarzyszyła młodym adeptom szybownictwa, gdy odbierali dyplomy ukończenia kursu na porannej odprawie pilotów. Władze gminy Grudziądz, które stale pomagają aeroklubowi, postanowiły tym razem dofinansować szkolenie 10 młodym mieszkańcom, pragnącym podczas wakacji nauczyć się latać szybowcem. Dzięki temu w obozie szkoleniowym na lotnisku w Lisich Kątach mogli wziąć udział: Monika i Natalia Michna z Zakurzewa, Magda Kowalczyk i Hanna Seremet z Dusocina, Monika Urbańska z Węgrowa, Bogusia Czerniak z Nowej Wsi, a także Jakub Dziemiańczuk, Paweł Saletra, Maciej Lipka z terenu gminy. W tej grupie byli także: Karol Maliszewski, Jakub Otłowski, a z bardziej odległych miast - Adam Łomańczyk z Gdyni, Mikołaj Sołtys z Legionowa, Maciej Grabowski z Warszawy oraz Oliwia Jakiel i Tomasz Bąk z Grudziądza.
     Żadne z nich nie żałuje czasu spędzonego na lotnisku, wręcz uważają te 3 tygodnie za jedną z najwspanialszych przygód w życiu. Zaczęło się jednak od porannego wstawania o godz...4.00 rano! O tej bowiem porze panują najlepsze dla szybowników warunki termiczne. Dopiero o ósmej szłyśmy na śniadanie- _wspominają dziewczęta. - W ciągu dnia odsypiałyśmy, a po południu i wieczorem znów były zajęcia. Hania Seremet ma koleżankę - Weronikę Strzelczyk, która wcześniej zdobyła w Lisich Kątach III klasę szybowcową, więc sporo nasłuchała się od niej o urokach latania. Zorientowana w temacie, udając się na obóz zabrała ze sobą zwykły zeszyt do robienia notatek z wykładów. Szybko się zorientowała, że musi go zamienić na duży brulion A4. Trzeba było sobie szybko przypomnieć trochę teorii z fizyki. Rodzina i znajomi dziwili się: - _Ale ma wakacje...
     **_Aerodynamiczny "ból głowy"
      Podczas zajęć z aerodynamiki, mechaniki lotu, nawigacji chłopcy szybciej "chwytali" o co chodzi. Prowadzili nawet fachowe rozmowy z instruktorami. A dziewczyny robiły duże oczy
: - O czym oni mówią? Sądziły, że nigdy nie opanują tej niezbędnej wiedzy, a jednak stało się inaczej. Niektóre chciały nawet w trudnych momentach rezygnować, lecz grupa na to nie pozwoliła. Wiedza z historii lotnictwa czy meteorologii łatwiej wchodziła do głowy. Na szczęście, po praktycznych zajęciach z montażu i demontażu szybowca, objaśnieniach instruktorów, wszystko stawało się prostsze. Tę "podstawówkę" prowadzili piloci, instruktorzy Dariusz Staszak i Dariusz Kubicki.
     Oliwia Jakiel z lotniskiem była oswojona od dzieciństwa. Jest wnuczką wieloletniego szefa wyszkolenia Aeroklubu Grudziądzkiego - Walentego Hardta, a jej mama jest pilotką i instruktorką, tata również, zaś wujek pracuje w PLL LOT. Tak więc Oliwia musiała kiedyś rozpocząć szkolenie. Przyznaje:
- Miałam wątpliwości, czy sobie poradzę, czy zdołam samodzielnie polecieć szybowcem. Wiary w siebie dodawali nam instruktorzy. Bardziej obawiałyśmy się lotu sprawdzającego, odbywanego z innym instruktorem, niż pierwszego samodzielnego. Ten drugi instruktor miał ocenić, czy jesteśmy dobrze przygotowane do samodzielnego lotu. Każdy z nich miał swój sposób szkolenia. Nie chciałyśmy przynieść wstydu naszemu instruktorowi, więc starałyśmy się i poszło dobrze.
     **Same przy sterach
     Przed pierwszym, samodzielnym lotem instruktorzy po kilka razy przypominali, jaka jest siła wiatru, kierunek, z jaką prędkością mają lecieć. Niecierpliwiły się
: - Wiemy, pamiętamy_... Ale czasem podczas lotu te radiowe podpowiedzi z lotniska stawały się bezcenną wskazówką. Wiele z nich podczas pierwszego lotu bez instruktora - śpiewało z radości, krzyczało, a na przykład
Bogusia Czerniak wydawała sama sobie na głos polecenia, żeby czegoś nie pomylić. "Podstawówka" szkoliła się na szybowcu "Bocian". Czasem, gdy stres dawał się we znaki instruktor pytał przez radio: - Bocian, jesteś gotów? Gdy usłyszał potwierdzenie, radził: -_ To podrap się po głowie. _I jak tu się denerwować?
     
Magda Kowalczyk:_- Chciałam w inny, ciekawszy sposób spędzić wakacje. Kiedy oświadczyłam w domu, że idę na kurs szybowcowy, wszyscy się zdziwili, a tata zawyrokował: jak chce się szkolić, niech idzie na kurs. To była bardzo słuszna decyzja. **Monika i Natalia Michna: - Znałyśmy wcześniej lotnisko, przyjeżdżałyśmy tu nie raz. Zaciekawiła nas szansa przystąpienia do szkolenia. Zdobyłyśmy się na odwagę i - powiodło się! _Monika Urbańska:- Nigdy wcześniej nie latałam samolotem ani szybowcem. Ale skoro tak blisko mieszkam, chciałam spróbować, czy podołam. I nauczyłam się latać!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska