- Nikt nie pyta, nikt nie pomstuje... Wielu pacjentów wychodzi z założenia, że już gorzej być nie może. I jak zwykle korzystają z pomocy medycznej w naszej przychodni - mówi Wacław Stankowski kierujący przychodnią lekarską "Na Skarpie".
Pożytek z gazet
Co tu dużo mówić, lekarze zostali postawieni przed faktem dokonanym. - Nawet nie otrzymaliśmy żadnej informacji na czym zmiany polegają. Nasza wiedza opiera się na wiadomościach prasowych. Wycinki gazet wywiesiłem w przychodni, by nasi pacjenci mieli możliwość zapoznania się z ich treścią - dodaje Stankowski.
Pacjenci lepiej niż ministrowie
W największej toruńskiej przychodni specjalistycznej przy Uniwersyteckiej pacjenci też nie panikują. - Powiedziałabym, że zachowują się bardziej racjonalnie od ministrów - żartuje Bożena Mleczek-Dąbrowska, dyrektorka Miejskich Przychodni Specjalistycznych. Tylko jedna pacjentka ubezpieczona dotąd w Mazowieckiej Kasie Chorych nie chciała więcej płacić za zabiegi rehabilitacyjne, z których korzysta w Toruniu. - Rzeczywiście, od wtorku jest obojętne, gdzie pacjent mieszka, ale skierowania lekarskie na zabiegi nadal obowiązują - przypomina dyrektorka.
W Poznaniu za 30 w Toruniu za 16 - dlaczego?
Jednak najgroźniejsze dla pacjentów jest to, że aneksowane jeszcze przez kasy chorych umowy do końca roku, nie gwarantują poprawy opieki zdrowotnej. - Otrzymamy o 20 proc. mniej pieniędzy niż rok temu - ubolewa Mleczek-Dąbrowska. Jest to tym bardziej bulwersujące, że nadal istnieją poważne różnice cen świadczeń między poszczególnymi województwami. - W takiej Wielkopolsce poradę wyszacowano na 30 zł, kiedy w naszym województwie na 16 zł. Nie ma więc nadziei na spełnienie zasady solidaryzmu, przynajmniej do końca tego roku - uważa dyrektorka. Ba, różnica cenników występuje na tym samym terenie, kasy branżowe też lepiej płacą lekarzom za wykonane usługi.
Wedle recepty Marszałka
Ilustracją powstałej sytuacji w polskiej służbie zdrowia może być dowcip. Oficerowie poskarżyli się marszałkowi Piłsudskiemu, że brakuje jedzenia dla koni i ludzi. Co robić? - radzili się przywódcy. - Nakarmcie konie, a ludziom jakoś się wytłumaczy - poradził marszałek. Jak długo ludzie zdołają przyjmować tłumaczenia?
