MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatka mieszka już w nowym domku, który stanął dzięki pomocy przyjaciół

Lucyna Talaśka-Klich
Justynka Majkrzak przed nowym domkiem w objęciach Zygmunta Rawskiego. Obcego człowieka, który stał się jej bliski jak rodzina.
Justynka Majkrzak przed nowym domkiem w objęciach Zygmunta Rawskiego. Obcego człowieka, który stał się jej bliski jak rodzina.
Nieszczęście wpadło do domu Majkrzaków ponad rok temu. A zaraz potem wpadali do nich dobrzy ludzie. Nazbierało się ich wielu. Dzięki Justynce.

- Naprawdę nie jestem spokrewniony z Justynką - przekonuje z uśmiechem Zygmunt Rawski, energiczny brodniczanin, który nazywa siebie starym belfrem i fanem siatkówki. - Ale bardzo się cieszę, że mówi do mnie: wujku. To dla mnie nagroda.

Kolega opowiedział o ich nieszczęściu

Do domu Majkrzaków we wsi Wymokłe (gm. Bobrowo) pan Zygmunt trafił jakoś tak rok temu. Od kolegi, z którym grywa w siatkówkę, dowiedział się, że szesnastoletnia Justynka Majkrzak miała wypadek, a jej rodzina ledwo wiąże koniec z końcem.

Do wypadku doszło w 2008 roku, dokładniej jedenastego lutego. Justynka wracała z gimnazjum w Bobrowie. Jej mama Bernadeta wypatrywała córki przez okno, bo dochodziła czternasta. Zwykle o tej porze na przystanek w ich wsi podjeżdżał gimbus. Tym razem autobus pojawił się pięć minut później. Justynka wysiadła i czekała, aż gimbus odjedzie. I nagle od strony Torunia nadjechał daewoo tico. - Zjechał na lewy pas, uderzył w drzewo, słup i wpadł do wiaty - wspomina pani Bernadeta. A tam stała Justynka.

- Za kierownicą tico siedział przedstawiciel handlowy - mówi Krzysztof Majkrzak, ojciec dziewczynki. - Prawdopodobnie był zmęczony. Pewnie się spieszył, jak to przedstawiciel.

Nie płacz babciu!

Karetka zawiozła Justynkę do szpitala w Brodnicy, potem leczono ją w Grudziądzu. Lekarze zszyli między innymi głowę i zrobili operację. Stwierdzili, że rdzeń kręgowy jest przerwany.
Najbliżsi Justynki długo nie mogli pogodzić się z faktem, że dziewczynka nie będzie chodzić.

- Ten wypadek zniszczył nasze życie w jednej chwili! - mówią rodzice nastolatki.
Jej babcia - Regina Gromelska (niedługo będzie obchodzić 94 urodziny) po wypadku jedynej wnusi nie przespała wielu nocy: - Tak bardzo było mi jej żal. Martwiłam się o jej przyszłość. A ona nawet po wypadku nas pocieszała. Mówiła: tylko nie płacz babciu! Nigdy nie narzekała.

Nie wiedzieli, co począć

- Krótko po wypadku było nam bardzo ciężko - wspomina pani Bernadeta. - Czuliśmy się bezradni. Nie wiedzieliśmy, co począć, gdzie szukać pomocy i wtedy pojawił się pan Rawski.

- Gdy kolega opowiedział mi o dramacie Justynki i o tym, że jej rodzinie się nie przelewa, postanowiłem do nich pojechać - mówi Zygmunt Rawski. Przyznaje, że był podejrzliwy. - Tylu dziś naciągaczy, więc lepiej sprawdzić, do kogo ma trafić pomoc.

Pierwsze odwiedziny i ... - Poczułem się jakbym dostał obuchem w głowę - przyznaje. - Zobaczyłem to dziecko i jej zagubionych rodziców. Oni nie potrafili prosić o pomoc, dlatego wiedziałem, że nie mogę ich zostawić.

To on zaczął pukać do wielu drzwi, także tych, których Majkrzakowie wcześniej nie potrafili otworzyć. Szukał wsparcia m.in. w urzędach, u sponsorów, w stowarzyszeniach. I tak do domu Justynki zaczęły trafiać sprzęty, które miały ułatwić jej życie (np. łóżko z pilotem, wózek inwalidzki).

Rozbudowa w planach

Okazali serce

Firmy i ludzie dobrego serca, którzy pomagali przy budowie i wyposażeniu domku Justyny Majkrzak:
- Zygmunt Rawski,
- Caritas Diecezji Toruńskiej,
- Urząd Gminy Bobrowo,
- Gór-Sofa, państwo Cylkowscy, Górzno,
- Stowarzyszenie Na Rzecz Osób Poszkodowanych w Wypadkach Komunikacyjnych - Anna Kunińska-Deroń,
- Telewizja Kablowa "Eltronik"
- Leszek Węgrzynowski,
- Firma Seni - Stanisław Kwiatkowski,
- Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji - Henryk Zdunkowski,
- Zakład Energetyczny Brodnica
- Leszek Szefler,
- burmistrz Brodnicy - Wacław Derlicki,
- Kom-Bud Brodnica - Stanisław Cieszyński,
- Regionalne Centrum Kształcenia Praktycznego i Ustawicznego Brodnica - Jerzy Witkowski,
- Firma Geodezyjna "Pryzmat"
- Jerzy Hejnowski,
- Firma "Nieruchomości Perfekt - Dom" - Zdzisław Brążkiewicz, Leszek Wałdowski,
- Salon Fryzjerski - Stanisław Owczarczyk,
- Stolarnia - Roman Lewandowski,
oraz: Czesław Mrozowski, Zbigniew Wilamowski, Jolanta i Maciej Stuczyńscy, Piotr Głowacki, rodzina Sądowskich.

Ale dziewczynce wciąż było trudno poruszać się po mieszkaniu. Żeby Justynka mogła swobodniej jeździć na wózku, pan Krzysztof zdemontował progi. Jednak drzwi też były za wąskie. Przejeżdżając przez nie Justynka obcierała sobie dłonie. Do niewielkiej łazienki w ogóle nie mogła wjechać. Dlatego Majkrzakowie postanowili zmodernizować mały, skromny domek, ze spadzistym dachem. Chcieli przesunąć ścianę, by zrobić większą łazienkę, ale okazało się, że nie można tego zrobić, bo by się dom zawalił.

Gdy odwiedziliśmy ich w listopadzie minionego roku, planowali rozbudowę domu. Miała ruszyć wiosną.

Nie wiedzieli, skąd wziąć pieniądze na taką inwestycję. Prowadzą niewielkie gospodarstwo. Mieli niewiele, bo ponad dziewięć hektarów ziemi. Po wypadku hektar musieli sprzedać, bo potrzebny był większy samochód, żeby Justynkę do lekarzy albo na rehabilitację wozić. Do małego, osobowego, wózek nie wchodził.

Oni się martwili, a Caritas pomogła

Gdzie szukać pieniędzy, sponsorów? Martwili się Majkrzakowie, martwił się Rawski. - Też miałem chwile zwątpienia, ale gdy z pomocą przyszedł ksiądz prałat Daniel Adamowicz, dyrektor Caritas Diecezji Toruńskiej, to już wiedziałem, że z dobudowaniem części dla Justynki nie będzie problemu.

- To dzięki artykułowi w "Gazecie Pomorskiej" poznaliśmy się z księdzem Adamowiczem - mówi mama Justynki. - To cudowny człowiek! Tyle nam pomógł.

Budowa ruszyła piorunem. I to nie tylko dzięki toruńskiej Caritas i Zygmuntowi Rawskiemu. - Kiedyś zabrakło nam betonu- opowiada Rawski. - Zadzwoniłem do burmistrza Brodnicy - Wacława Derlickiego. Usłyszałem: gdzie i o której ma podjechać gruszka?

W kilka miesięcy dobudowano około 60 metrów kwadratowych mieszkania dla Justynki.
- Mam swój pokój i dużą łazienkę - cieszy się siedemnastoletnia dziś dziewczyna.
Przestronny pokój jest połączony z częścią domu rodziców. Są też szklane drzwi prowadzące na taras.

Taras łączy się z podjazdem ciągnącym się wokół domu. - O, a tam będzie piękny ogród - rozmarza się Zygmunt Rawski i pokazuje na puste pole. - Pewien sąsiad, który ma duże gospodarstwo ogrodnicze, zobowiązał się, że pomoże w jego założeniu.

Zadanie na zimę

Rawski ma głowę pełną pomysłów: - Przez zimę muszę postarać się o trzysta metrów kostki brukowej. Jest potrzebna, bo Justynka musi gdzieś ćwiczyć. Przecież gra w tenisa ziemnego!
Bo Justynka nie zamierza rezygnować ze sportu. Co prawda, od czasu wypadku, ukochaną siatkówkę ogląda w telewizji albo z trybun, ale w tenisa ziemnego już próbowała grać i chce robić to nadal.

- Wózki do tenisa są inne - Justynka mówi z wypiekami na twarzy. - Bardziej zwrotne i bez oparcia.

Opowiada o planach powołania w Brodnicy stowarzyszenia osób niepełnosprawnych: - Bo młodzi ludzie wstydzą się wychodzić z domów. Nie powinno tak być! Przecież my jesteśmy normalni, tylko ograniczeni ruchowo.

Urok i szczęście do ludzi

- Damy radę, Justynko - mówi Hanna Osińska, naczelnik Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej Urzędu Miasta w Brodnicy, której marzy się także organizacja olimpiady dla osób niepełnosprawnych.

Justynkę poznała przez Zygmunta Rawskiego. Poprosił ją o pomoc w zorganizowaniu konsultacji medycznej. Żeby było wiadomo, jak dziewczynce pomóc. - Dziś Justynka jest moją młodszą przyjaciółką - twierdzi Osińska. - Ona ma coś w sobie.

To "coś" sprawia, że ma coraz więcej przyjaciół. Podczas uroczystego poświęcenia mieszkania Justynki dom był pełen gości. Przyjechali krewni, urzędnicy, osoby duchowne, dziennikarze, sąsiedzi, nauczyciele, przedstawiciele stowarzyszeń.

- Nieszczęście Justynki jest totalnie niezawinione, dlatego tym bardziej wzbudza współczucie - uważa ks. prałat Daniel Adamowicz, który w domu Majkrzaków witany jest jak serdeczny przyjaciel. - Ale Justynka ma też urok i szczęście do ludzi.

Jest spokojna o wnuczkę

- Ona jest też bardzo silna psychicznie - twierdzi Tomasz Słabkowski, dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Brodnicy. - Poza tym też bardzo mocno wierzy, że "z tym wszystkim" można normalnie żyć.

Justynkę widuje przede wszystkim w szkole (jest uczennicą drugiej klasy Liceum Profilowanego przy brodnickim ZSR). - Zawsze jest uśmiechnięta - dodaje dyrektor. - Ma też świetny kontakt z kolegami.

- Justynki nie można nie lubić - twierdzą zgodnie ci, którzy mieli to szczęście, że mogli jej pomóc.

- Pomagają jej nawet obcy ludzie - twierdzi Rawski. - Kiedyś pewna starsza pani zapytała mnie na ulicy, czy to ja opiekuję się Justynką. Powiedziała, że choć nie ma wielu pieniędzy, to prosi, by kupić jej owoce. Dała 30 złotych.

- Bardzo kocham moją wnusię- mówi pani Regina. - Dziś już jestem o nią spokojna, bo widzę, że ma wielu przyjaciół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska