Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nasze" dzieciaki na Madagskarze czekają na pierwszą lekcję [zdjęcia]

Agata Kozicka
Każda z paczek z Polski budzi ogromną radość dzieci, podobnie jak listy, które listonosz przywozi do dzieci całymi koszami
Każda z paczek z Polski budzi ogromną radość dzieci, podobnie jak listy, które listonosz przywozi do dzieci całymi koszami Ojciec Darek Marut
Rozpoczęcie roku szkolnego na Madagaskarze przesunięto z 15 września na 11 października. Dzięki temu bydgoscy misjonarze prowadzący tam szkołę mają więcej czasu na przygotowania.

www.pomorska.pl/region

Więcej informacji z regionu przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/region

Na Madagaskarze kończy się zima, czyli temperatury w granicach 30 stopni Celsjusza. Zaczynają się prawdziwe upały. "Od marca nie spadła kropla deszczu i tak będzie do Bożego Narodzenia, czyli do pory deszczowej." - pisze do nas ojciec Darek Marut. - "Nie wiadomo dlaczego, ale dwa tygodnie temu ogłoszono, że rozpoczęcie roku szkolnego przesunięte zostaje o prawie miesiąc."

Większość z tysiąca (!) dzieci przyjętych do katolickiej szkoły w Mampikony, wielu adoptowanych na odległość przez naszych Czytelników, poczeka na pierwsze zajęcia.

Tysiąc plecaków ze stolicy

Sediry po otrzymaniu prezentu z Polski
(fot. Fot. ojciec Darek)

"Zrobiliśmy już w stolicy zakupy dla szkół. Tam jest dużo taniej. Trzeba było zamówić ciężarówkę, która przywiozła wszystko 650 km, a i tak zaoszczędziliśmy dużo pieniędzy. Są nawet słowniki, których nigdy wcześniej nie było." - czytamy w mailu od misjonarza. "Wyobrażacie sobie: 1000 plecaków i 15 000 zeszytów, długopisy, ołówki, kredki, a do tego wszystkiego ogromne kartony z rzeczami, koszulki spódniczki i spodenki, no i klapki. Ile pracy z przydziałem, pakowaniem i rozdysponowaniem wszystkiego. Każde dziecko jest inne, są młodsze, starsze, większe i mniejsze. Część już dostała swoją wyprawkę, reszta czeka na rozpoczęcie roku szkolnego."

Równie poważne zadanie to remont jednej ze szkół w wiosce i tworzenie kolejnej.

"Rodzice się sami zorganizowali i budują dwie klasy, by ich dzieci miały się gdzie uczyć. Będzie to tylko budynek z gałęzi obłożonych gliną, ale jak na początek to bardzo dużo." - pisze ojciec Darek. "W Andilambe, gdzie jest największa szkoła w buszu po Mampikony - około 400 dzieci z pięciu wiosek - budujemy wraz z rodzicami 200-metrowy drewniany most. Podczas pory deszczowej droga jest nie do przebycia i dzieci nie mogły chodzić do szkoły przez dwa miesiące. Teraz nie będzie problemu."

I właśnie szkoła w Andilambe, już w poniedziałek, jako jedyna rozpoczęła rok szkolny.

Rower dla chorych z 5 wiosek

Dzieciaki Andilambe w ramach pomocy z Polski otrzymały rower do transportu, w razie, gdyby któreś zachorowało. Będzie on służył pięciu wioskom. Dotychczas dziecko trzeba było nieść kilkanaście kilometrów do najbliższego lekarza.

Lek na malarię za 3 zł

Ojciec Darek jednak najbardziej cieszy się z budowy internatu, na który pieniądze dała prywatna osoba z Polski.

Dlaczego jego budowa jest tak istotna?

Wyjaśnia: "W buszu są tylko szkoły podstawowe. Potem dzieci są zmuszone przyjechać do Mampikony, by kontynuować naukę w gimnazjum lub liceum. Tutaj mieszkają zazwyczaj w strasznych warunkach. Po kilkoro w małej chatce. Śpią na ziemi. Często są okradane z tego, co mają. Mieliśmy w zeszłym roku kilka takich przypadków, kiedy dzieci straciły wszystko - ryż na dwa tygodnie, jedyny garnek i talerz. Poza tym takie dzieci są bez opieki. Kiedy malec zachoruje, nie ma obok nikogo dorosłego. Opiekuje się nim inne dziecko. W ubiegłym roku zmarła dwójka takich dzieci na rękach swoich rówieśników. Nikt nie zabrał ich do szpitala, nie szukali lekarza, bo nie mieli pieniędzy, nie wiedzieli, co zrobić. A była to tylko malaria, którą można było wyleczyć za.... 3 zł."

Od lutego, po porze deszczowej, rusza budowa internatu dla około 80 dzieci. Będą tu bezpieczne i pod opieką.

Julianka się cieszy

Jednym z adoptowanych dzieci jest Julianka.

Pójdzie do szkoły Mampikony.

"Zaczyna zgodnie z rozkładem państwowym 11 października. Póki co pomaga swojej rodzinie i całymi dniami nosi cegły.

O Polsce wie tylko tyle ile jej opowiedziałem. Mówiłem o zimnie, pokazywałem zdjecia. Cała rodzina oglądała z przejęciem. Pokazywałem jej Waszą gazetę i artykuły o Madagaskarze.Oglądali zdjęcia, bo czytać umie tylko tato i tylko trochę. Wszyscy wybuchali śmiechem kiedy próbował czytać polskie słowa.

-Trudne, trudne - mówił ze śmiechem.

Cała rodzina jest dumna z Julianki - pójdzie do szkoły. Wierzą, że to dużo zmieni w jej życiu.

- Może nie będzie musiała robić w przyszłości cegieł od rana do wieczora tak jak my - mówił tato. - Dowie się czegoś, nauczy się pisac i czytać. Tak bardzo się cieszymy.

Julianka jest też bardzo przejęta. Widziała juz klasy, ławki. Niebawem dostanie też swoją wyprawkę do szkoły. To będzie radość!"

Chcesz pomóc?

Szkołę prowadzoną przez bydgoskich misjonarzy można wesprzeć wpłacając datek na Zgromadzenie Ducha Świętego, al. Jana Pawła II 117, 85-152 Bydgoszcz, nr konta: 34 1240 1183 1111 0010 3066 5489 z dopiskiem: "Ofiara na Madagaskar".
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska