Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze wojska brały udział w "cudzie nad Wisłą"

rozmawiała: Jolanta Zielazna
ppłk rezerwy Wojciech Zawadzki, były długoletni dyrektor muzeum wojskowego w Bydgoszczy; - Po wojnie polsko-bolszewickiej  marszałek Józef Piłsudski  wszystkie pułki 14.dywizji wyróżnił orderami Krzyża Virtuti Militari. To mówi samo za siebie, jak cenił ich rolę w tej wojnie.
ppłk rezerwy Wojciech Zawadzki, były długoletni dyrektor muzeum wojskowego w Bydgoszczy; - Po wojnie polsko-bolszewickiej marszałek Józef Piłsudski wszystkie pułki 14.dywizji wyróżnił orderami Krzyża Virtuti Militari. To mówi samo za siebie, jak cenił ich rolę w tej wojnie. Jolanta Zielazna
Wojska Wielkopolskie były świetnie wyszkolone, zdyscyplinowane - mówi ppłk rezerwy Wojciech Zawadzki. Do walk na wschodzie były wysyłane juz od marca 1919 r. Najpierw na pomoc "Orlętom Lwowskim".

Świętujemy 15 sierpnia, jako rocznicę bitwy warszawskiej 1920 roku, ale umyka nam już, że w tych walkach, jak i w całej wojnie polsko-bolszewickiej lat 1919-1920, brały udział wojska wielkopolskie, powstańcy wielkopolscy. Pamiętają o tym może jeszcze potomkowie powstańców-uczestników tej wojny. W społecznej pamięci ten fakt już się zaciera.

Bitwa warszawska trwała od 13 do 25 sierpnia. 15 sierpnia wojska polskie toczyły przełomowy bój o Radzymin na przedpolach Warszawy, natomiast decydujące, rozstrzygające kontruderzenie znad Wieprza rozpoczęło się następnego dnia. Data wybrana na święto 15 sierpnia jest więc trochę ... wysublimowana, wykorzystana z innych względów.

Natomiast faktycznie, oddziały wielkopolskie i pomorskie brały udział w całej wojnie polsko-bolszewickiej.
Pamiętajmy, że w II RP Bydgoszcz była jednym z wielkich garnizonów wojskowych. Tu, do 1939 r., skoncentrowało się kilka tysięcy byłych powstańców wielkopolskich. Po II wojnie ocenia się, że było ich jeszcze ponad 700. Dziś nie żyje już żaden.

Dlatego warto przypomnieć ich udział w wojnie polsko-sowieckiej.
Warto. Armia Wielkopolska powstała w efekcie wybuchu powstania wielkopolskiego, liczyła około 70 tys. żołnierzy.

Do tej armii trafili wyłącznie żołnierze, którzy wcześniej służyli w armii pruskiej, czy także ochotnicy?
Był pewien odsetek ochotników. M.in. z Pomorza różnymi drogami przedostali się do Wielkopolski i wstąpili do oddziałów powstańczych. Ale w zdecydowanej większości byli to byli żołnierze armii pruskiej. W czasie powstania utworzono cztery dywizje piechoty: trzy wielkopolskie i czwartą Dywizję Strzelców Pomorskich. W niej właśnie głównie byli ochotnicy z Pomorza.
Powstanie trwało do 16 lutego 1919 r. (rozejm w Trewirze). Później nie możemy już mówić o powstaniu.

Wojska Wielkopolskie teoretycznie zostały podporządkowane Sztabowi Generalnemu WP w Warszawie, ale tworzyły nadal odrębną strukturę, np. miały swoje oznaki stopni wojskowych, inne niż w Wojsku Polskim. Unifikacja trwała jednak kilka miesięcy. Zmieniono wtedy numery i nazwy jednostek. 4. Dywizja Strzelców Pomorskich stała się 16. Pomorską Dywizją Piechoty, 1. Dywizja Strzelców Wielkopolskich - stała się 14. Dywizją Strzelców Wielkopolskich, 2.dywizja - 15., a 3. dywizja - 17.

Jednak już od marca 1919 r. Wojska Wielkopolskie były wykorzystywane przez Sztab Generalny WP do działań na wschodzie. Pierwszą operacją wojskową była pomoc "Orlętom Lwowskim". Wysłano tam Grupę Operacyjną powstańców wielkopolskich z płk. Danielem Konarzewskim. Jeszcze do sierpnia 1919 r. oddziały Wojsk Wielkopolskich systematycznie były zabierane na front wschodni, zarówno na kierunek wołyński, Podole, jak i Front litewsko-białoruski.

Dlaczego?
Ano dlatego, że to było wojsko, które miało nie tylko doświadczenie bojowe z I wojny w armii pruskiej, z walk w powstaniu wielkopolskim. Oni przede wszystkim byli
świetnie wyszkoleni, zdyscyplinowani, lepiej wyekwipowani, im w zasadzie nie brakowało niczego.
Pułkownik Marian Romeyko w swojej książce "Przed i po maju" pisał, że był zdumiony, kiedy widział, że w oddziałach wielkopolskich funkcjonowała kantyna, czego nie było w żadnych innych oddziałach! I to na froncie były kantyny! Niby drobiazg, ale świadczy o pewnym poziomie kultury.

Inny poziom wyszkolenia, zorganizowania, świadomości...?
Jasne! Żołnierze wielkopolscy nie chodzili bez butów, jak zdarzało się legionistom Piłsudskiego, a powszechnie w oddziałach ochotniczych.

W "Poznańczykach", albumie poświęconym wojskom wielkopolskim, Bartosz Kruszyński pisze, że mieli po dwie pary butów. Co było niespotykane.
Nie mieli cerowanych mundurów. Dostawali wyżywienie na czas, nie brakowało amunicji, broni.

Mówi pan, że wielkopolskie jednostki wyróżniały się wyposażeniem, organizacją, karnością. Bitnością?
To była konsekwencja tego wszystkiego. Doświadczenie bojowe szeregowych i dowódców, a szczególnie podkreślmy: znakomitych podoficerów, stopień wyszkolenia wojskowego, wyposażenia i uzbrojenia składały się na ogólny sukces bojowy.

Czyli paradoksalnie, powszechnie krytykowany "pruski dryl" przysłużył się. Niemieckie wyszkolenie wojskowe przełożyło się na ich sukces.
Naturalnie. W pierwszej kolejności Wielkopolanie pomogli więc obrońcom Lwowa. A później?
Do sierpnia 1919 roku na front wschodni zostało skierowane prawie wszystko, co tylko się dało, piechota, kawaleria, baterie artylerii i eskadry lotnicze.

Wróćmy do sierpnia 1920 r. Gdzie były wtedy oddziały wielkopolskie?
Służyły w różnych frontach, które wycofywały się ze wschodu, także spod Kijowa, w różnych armiach, podporządkowane różnym dowódcom.

W sierpniu 1920 roku front podzielony był na kilka odcinków. Na Froncie Środkowym, którym dowodził gen. Śmigły-Rydz były 2 dywizje: 14. wielkopolska i 16.pomorska.
W 1. Armii gen. Franciszka Latinika, która broniła Warszawy od strony wschodniej, od Pragi, była dywizja 15 "bydgoska".

Kiedy marszałek Piłsudski zdecydował o kontruderzeniu w bok ugrupowania sowieckiego pod dowództwem Michała Tuchaczewskiego znad rzeki Wieprz, co nastąpiło 16 sierpnia 1920 r. wyznaczył do tego zadania najlepsze swoje oddziały. Poszły tam dywizje: 1. i 3. legionowe, ale poszły również 14. wielkopolska i 16. pomorska. W składzie tej ostatniej były pułki: 63. toruński, 64. grudziądzki, 65. stargardzki i 66. kaszubski. Kiedy jednak marszałek Piłsudski się zorientował, że uderzenie znad Wieprza odnosi sukcesy, zmienił zadanie 15. dywizji i włączył ją do ugrupowania uderzeniowego.
Warto tu wspomnieć, że jeszcze wcześniej, 8 sierpnia, na północ od Warszawy w rejonie Modlina, utworzono 5. Armię gen. Sikorskiego. Formalnie podlegały jej, lecz jednak w osamotnieniu toczyły boje w obronie Pomorza ochotnicze oddziały
wielkopolskie i pomorskie, wśród których nie mało było także byłych powstańców.

Bitwa warszawska to jednak był przełom. Zatrzymała marsz wojsk sowieckich, które gnały Polaków od Kijowa. Po zaciętych walkach odwróciła się karta w tej wojnie.
Zgoda.

Ale to jeszcze nie był koniec.
Po bitwie warszawskiej, w której uczestniczyły także inne wielkopolskie jednostki, zdolności bojowe po prostu się wyczerpały. Wojsko wytraciło impet. Przychodzi okres martwy, kiedy żołnierze nie są w stanie pójść dalej. Muszą zregenerować siły i uzupełnić zapasy.
We wrześniu rozpoczęła się kolejna operacja, operacja niemeńska. Po niej, w październiku został zawarty rozejm w Rydze, później, w marcu 1921 roku podpisano traktat ryski.

W operacji niemeńskiej oddziały wielkopolskie też uczestniczyły?
Naturalnie, wszystkie cztery dywizje.

Duże były straty wojsk wielkopolskich?
Ich chyba nikt na dobre nie zliczył. Ale były ogromne. Każdy z pułków miał swoją ewidencję. Przeciętnie straty pułkowe mieściły się w przedziale ok.150 (61 pp)-360 (59 pp) żołnierzy poległych i do 1000 rannych (59 pp).

Wojna polsko-bolszewicka ma jeszcze jeden epizod nie do końca poznany, dotyczący naszego regionu. Niedawno ukazała się pańska książka "Pomorze 1920". Pisze w niej pan m.in. o tajemniczej "Armii Zachodniej". Jakoby miał ją u nas tworzyć w krytycznym sierpniu 1920 r. gen. Kazimierz Raszewski. Skąd te przypuszczenia?
Sprawa jest nie do końca zbadana wskutek braku źródeł, ale wiele przesłanek za tym przemawia.

Tu muszę zrobić dygresję. Jestem wielkim fanem Józefa Piłsudskiego i oddaję mu cześć, bo był to wielki człowiek. Położył wielkie zasługi dla Polski i to jest niepodważalne. Ale, jak każdy człowiek, miał swoje wady. Jedną z nich było to, co nazywamy kultem jednostki. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie Piłsudski stworzył - powiedziałbym - konflikt o autorstwo rozkazu do bitwy warszawskiej. Do dnia dzisiejszego jest nierozstrzygnięty. Są historycy, którzy uważają, że to szef Sztabu Generalnego, gen. Tadeusz Rozwadowski był autorem tego planu. Ja uważam, że dowódca jest zawsze jeden. Wodzem Naczelnym był Józef Piłsudski. Doradców mógł mieć wielu, natomiast tym, który mówił "TAK" był Piłsudski. Wydaje mi się, że jest to próżna, niepotrzebna dyskusja.

Ale ponieważ sprawa autorstwa planu bitwy warszawskiej zaczęła się krótko po niej, Także Piłsudski dążył do tego, żeby - mówiąc krótko - "przewietrzyć archiwa". Zacierano ślady różnych m.in. jego błędów, spraw, które wydawały się komuś niewłaściwe, niestosowane dla Naczelnego Wodza.
Dlatego dziś nie ma dokumentów, które by jednoznacznie mówiły, że była Armia Zachodnia, że kazał ją utworzyć Piłsudski. Niektórzy historycy powiadają, że to był tylko przejaw myśli politycznej endecji, co jest zupełnie bezzasadne. Natomiast jest wiele przesłanek o charakterze wojskowym. Gdy tylko gen. Raszewski przybył na Pomorze, także w "Dzienniku Bydgoskim" ukazała się informacja, że generał
Raszewski ma tworzyć armię zachodnią. Dziennikarzy można posądzić o - przepraszam - wiele "swobodnych" myśli, ale z jakiegoś źródła informacje czerpią.

Po co gen. Raszewski miałby tu tworzyć armię i z kogo? Chyba wszyscy, którzy byli zdatni do noszenia broni, byli zmobilizowani?
Tak było, istotnie. W ciągu kilku miesięcy lata 1920 r. Okręg Generalny "Pomorze" z siedzibą w Grudziądzu, dał około 10 tys. żołnierzy. Drugie tyle, to członkowie Zachodniej Straży Obywatelskiej, którą nakazała utworzyć Rada Obrony Państwa. Byli jeszcze także ochotnicy w Wielkopolsce. Zdawano sobie bowiem sprawę, że Niemcy są nam bardzo nieprzychylni. Po co gen. Raszewski miałby tworzyć armię? Wewnętrznie jestem przekonany, że był to wariant zastępczy na wypadek, gdyby wojska polskie pod Warszawą poniosły klęskę. Zebrałem wiele przesłanek i argumentów przemawiających za tym wariantem. Jednak osąd pozostawiam czytelnikom i badaczom.

Jak marszałek Piłsudski oceniał wojska wielkopolskie? Bo wiadomo, że najwyżej cenił legiony.
No tak. Sam Piłsudski już po wojnie polsko-sowieckiej wyróżnił wszystkie pułki 14. dywizji, czyli 1. w wojsku wielkopolskim, Orderami Krzyża "Virtuti Militari". W ten sposób symbolicznie zrównał z podobnie odznaczonym pułkami 1. dywizji legionów. To mówi samo za siebie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska