- Panie komendancie, jak podobają się panu Chojnice?
- W Chojnicach byłem prywatnie kilka lat temu. Teraz mnie mile zaskoczyły. Bardzo się zmieniły.
- Ostatnio był pan zastępcą komendanta policji w Węgorzewie.
- Tak. Byłem nim od siedmiu już lat, także w Ostródzie i Morągu.
- Czy zaskoczyły pana przenosiny do Chojnic. Jak pan je odebrał?
- No cóż, Chojnice są dla mnie awansem, ale i wyzwaniem. Przechodzę do jednostki, gdzie znam tylko jednego policjanta. Konkretnie siebie. Przyznaję trzeba mieć trochę samozaparcia, by zacząć pracę w terenie zupełnie sobie nieznanym.
- Ile ma pan lat, panie komendancie? I czy ma pan rodzinę?
- Mam 41 lat, jedno dziecko.
- Od ilu lat jest pan policjantem?
- Od 22 lat. Zostałem policjantem, bo ta praca po prostu mi się podobała. To nie jest łatwa praca. Wiem, że wielu ma inne o niej wyobrażenia, niż jest w rzeczywistości. Służba policyjna to duża odpowiedzialność.
- W Chojnicach jest pan dopiero od kilku dni.
- Tak, od trzech. W czwartek wprowadzał mnie do Chojnic wicekomendant wojewódzki Henryk Szczepański. Zapytano mnie o plany. To dziwne pytanie na początek. Myślę, że coś więcej będę mógł powiedzieć po kilku tygodniach.
- Właśnie poznaje pan policjantów. Dziś był pan w Czersku. Co powiedział pan policjantom?
- Poinformowałem, że nie przewiduję żadnych zmian kadrowych. Ani w Chojnicach, ani w Czersku. Sądzę, że taka stabilizacja może tylko zaprocentować. Z tego co zaobserwowałem, struktura jest wydolna, nie ma jakichś powodów do drastycznych ruchów. Wiem, że praca chojnickich policjantów jest doceniana także w Gdańsku.
- A co chciałby pan powiedzieć chojniczanom?
- Dzień dobry. Nazywam się Piotrek Trusiewicz. Chcę dbać o wasze bezpieczeństwo.
- Jak pan sądzi, panie komendancie, odnajdzie się pan w Chojnicach?
- Ja już się tu odnalazłem. Chojnice są piękne, przypominają mi poprzednie miejscowości. Także Ostródę, w której się urodziłem.
Rozmawiała i fot. ANNA KLAMAN