Trenerzy obu zespołów nie zdecydowali się na roszady w składzie i na boisko wybiegli zawodnicy, którzy grali tydzień temu. Obie drużyny wygrali w poprzedniej kolejce i dziś byli bardzo zdeterminowani, aby zainkasować kolejne punkty.
Przez pierwsze pół godziny mało działo się na boisku. Jedyny groźny strzał oddał Andreja Prokić, który w 16 minucie spotkania chciał zaskoczyć golkipera gości strzałem z 20 metra. Była to śmiała decyzja i było naprawdę blisko, gdyż piłka tylko o centymetry minęła bramkę Radosława Janukiewicza. Od początku spotkanie stało pod znakiem strat, niedokładności i dużej ilości faulów w środkowej części boiska.
Dopiero po pół godzinie gry spotkanie znacznie się ożywiło, kiedy to odważniej do ataku ruszyli gospodarze, którzy co chwilę nękali defensywę gości. „Trójkolorowi” dopięli swego w 37 minucie, kiedy Adrian Frańczak kapitalnie wystawił piłkę do Wojciecha Kędziory, któremu nie pozostało nic innego jak umieścić futbolówkę w bramce. Po straconym golu, do roboty wzięli się zawodnicy Chojniczanki, którzy chwilę przed końcem spotkania wypracowali sobie aż 4 rzuty rożne, które jednak nie przyniosły wyrównania. Bliski zdobycia bramki był Michał Markowski, którego strzał głową był minimalnie niecelny. Do końca pierwszej połowy rezultat się nie zmienił i gospodarze schodzili do szatni z jednobramkową zaliczką.
W drugiej połowie obraz gry dużo się nie zmienił. Cały czas obie drużyny notowały straty, było dużo niedokładności w dogrywaniu piłek. Przez pierwsze 15 minut zawodnicy „Trójkolorowych” ustawili wysoki pressing, ale nie dało to rezultatu w postaci gola. Swoje okazje miała również Chojniczanka. W 67 minucie bliski zdobycia bramki był Adam Ryczkowski, ale piłka po jego uderzeniu poszybowała nad poprzeczką.
Reszta spotkania to gra na kontry w wykonaniu obu zespołów. Bliski wyjścia na sytuację sam na sam miał Prokić, ale jego rajd zatrzymał Przemysław Pietruszka. Warto odnotować, że w dzisiejszym meczu w ekipie gospodarzy zadebiutował Peter Sulek, ale dostał zbyt mało czasu, aby pokazać się szerzej kibicom. Zawodnicy zespołu gości do końca starali się doprowadzić do wyrównania, ale w akcjach brakowało precyzji. Tuż przed końcowym gwizdkiem gospodarze mieli jeszcze jedną dogodną sytuację, ale dośrodkowanie Łukasza Zejdlera wybił Markowski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0 dla GKS-u i to kibice z Katowic będą mogli tej nocy świętować.
Atrakcyjność meczu: 5/10
Piłkarz meczu: Wojciech Kędziora