Chojniczanka już drugą zimę z rzędu spędziła na fotelu lidera pierwszej ligi. Rok temu doskonałej postawy w rundzie jesiennej nie udało się przekuć w historyczny awans, bo wiosną ekipa z Pomorza zanotowała aż 8 remisów.
W pierwszej połowie przeważali gospodarze. Trener Adam Nocoń bardzo dobrze rozpracował grę lidera z Chojnic, który nie miał odpowiedzi na wysoki pressing stosowany przez Górali. W wielu momentach goście mieli problem z wyjściem z własnej połowy, a Radosław Janukiewicz o mały włos nie strzelił bramki... Valerijsem Sabalą. Przy rozpaczliwej próbie wybicia piłki bramkarz Chojniczanki uderzył prosto w Łotysza, futbolówka ostatecznie spadła przed pole karne pod nogi Łukasza Sierpiny, a jego strzał zdołał odbić Janukiewicz. W ten sposób Chojniczanka pomogła stworzyć Góralom najgroźniejszą w pierwszej połowie okazję do zdobycia bramki. Lepszych bielszczanie nie mieli, bo choć przeważali, to w polu karnym rywali wyraźnie brakowało im jakości w wykończeniu akcji.
Obu drużyn remis nie zadowalał, więc w drugiej połowie obejrzeliśmy bardziej otwarte spotkanie. Już w pierwszym kwadransie wydarzyło się więcej niż we wcześniejszych trzech. Bliski strzelenia swojego pierwszego gola w barwach Podbeskidzia był Mavroudis Bougaidis, ale mierzący 193 cm wzrostu Grek główkował w poprzeczkę. Przebudziła się też Chojniczanka - Wojciech Lisowski przymierzył z dystansu i trafił w słupek, a Rafał Leszczyński w kilku sytuacjach wreszcie miał szansę, by się wykazać.
Obu drużynom brakowało jednak jakości w ofensywie, by rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Chojniczanka po tej kolejce straciła pozycję lidera na rzecz Miedzi Legnica, ale ma do odrobienia jeden mecz. Z kolei przed Podbeskidziem jeszcze długa droga, by wyrwać się z roli ligowego średniaka.
Piłkarz meczu: Mavroudis Bougaidis
Atrakcyjność meczu: 4/10