Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nicole Rosłoniec znana z programu "Top Model" podbija świat!

Żaneta Szlachcikowska
Portfolio  Nicole Rosłoniec z Agencji D'Vision.
Portfolio Nicole Rosłoniec z Agencji D'Vision. materiały agencji D'Vision
Kiedy Ania Rubik, światowej sławy polska top modelka, powiedziała Nicole Rosłoniec z Grudziądza, że ma nadzieję zobaczyć ją na wybiegu obok siebie - dziewczynę zwyczajnie zamurowało. Stała sztywno, jakby połknęła kij. Nawet nie przytuliła swojej rodaczki.

Zaczęło się od pierwszej edycji programu "Top Model. Zostań modelką". - Kiedy jest się małym, często słyszy się pytanie: "Kim chcesz zostać w przyszłości?" Zawsze odpowiadałam, że modelką - uśmiecha się Nicole. To właśnie mama namówiła ją do udziału w castingu. Rach - ciach wybrały zdjęcia. Miało być sylwetkowe: w ubraniu i stroju kąpielowym. Pojechały do Gdańska. Był lipiec 2010 roku.

Przeczytaj też: Top Model (2. edycja, odcinek 4.): Dorota Trojanowska z Grudziądza w domu modelek [wideo]

Na długo przed precastingiem (etap, w którym, m.in. reżyserzy oraz przedstawiciele agencji oceniają predyspozycje kandydatek i przepuszczają do etapu telewizyjnego), Nicole spacerowała po molo.
- Wtedy podeszła do mnie dziennikarka TVN-u i poprosiła o mój numer kontaktowy - wspomina grudziądzanka.

Widok tłumu dziewczyn chętnych dostać się do programu - paraliżował. Dziewiętnastolatka zwątpiła i pomyślała, że nie chce wystąpić w telewizyjnym show. Mama kusiła: "Idź, może chociaż ktoś z agencji modelek ciebie zauważy". Nicole zdążyła wykąpać się w morzu, coś zjeść (sic!) i wtedy zadzwonił telefon. Dzwoniła dziennikarka "z molo": "Przychodź na precasting, ale już!". Zakwalifikowała się do kolejnego etapu - emitowanego w telewizji. Trzeba przyznać, że Nicole, oprócz idealnego dla modelki wzrostu - 176 centymetrów, ma dużo szczęścia. - Gdyby nie ten telefon nie zdecydowałabym się na precasting - wspomina.

Na castingu zachwyciła naturalnością, aparycją i zaintrygowała szparką między zębami. Nie dało się jej zapomnieć. Dostała się.

W nodze chrupnęło

Nicole Rosłoniec do końca życia nie zapomni swojej pierwszej indywidualnej sesji. Uczestniczki programu poinformowano, że czeka je pozowanie z "partnerami". Okazało się, że chodzi między innymi o pająki, jaszczurki, patyczaki, straszyki, a nawet robaki karaczany potocznie zwane "prusakami". Nicole trafił się wąż zbożowy.

Przeczytaj też: Joanna Krupa: "Hu kers, jak ona mówi! bi strong gerl"

Nie jest jadowity, a obok czuwał terrarysta, (osoba, która zajmuje się hodowlą zwierząt i roślin w szklanych klatkach terrariach - przyp. autor). Dziewczynie, ustylizowanej na malarkę Fridę Kahlo, położono węża na szyi, wzdłuż ramion. I pojawił się problem - nie wiadomo było, jak gad się zachowa. A wąż postanowił spłatać figla. Wślizgnął się na głowę modelki, potem zaczął wić się na dół i ściskać za gardło. Aparat uchwycił mieszankę skupienia, awersji i strachu w oczach Nicoli.

Pstryk, gotowe.
Dla potrzeb programu organizowano różne konkurencje. Jedna z nich zapowiadała się przyjemnie, bo na plaży czekali tancerze capoeiry. Modelki miały opanować taneczne ruchy tej rytmicznej sztuki walki. Ale Nicole nadwyrężyła sobie kolano. - Przypisałam to wszystkiemu po trochu: wysokim obcasom oraz wysiłkowi fizycznemu.
Ból się zaostrzył i stał nie do wytrzymania. Decyzja - trzeba jechać do lekarza w Warszawie. Grudziądzanka dostała ultimatum. Albo zostanie w programie, ale jeśli jej stan się pogorszy, musi liczyć się z ryzykiem, że na zawsze pożegna się z karierą modelki. Albo podejmuje się leczenia, co oznaczało rezygnację z telewizyjnego show.

Nicole postanowiła opuścić Dom Modelek. Pozostał żal, że nie walczy do końca, a odchodzi przez takie "coś". Jednak w domu okazało się, że "coś" wymaga operacji i długiej rehabilitacji.

Cztery miesiące później, na finał "Top Model" w grudniu 2010 r., zaproszono wszystkie uczestniczki. Nicole, z uwagi na kontuzję, poprosiła, żeby na próbach mogła poruszać się w butach na płaskim obcasie. No i noga była wychudzona...

Kamera - akcja! Emisja na żywo. Dla Nicole, która od miesięcy nie wkładała szpilek, było to ogromne wyzwanie.

Dała radę.

Kampania jak z filmu

Długonoga dwudziestolatka podpisała kontrakt z Agencją D`Vision. Jej kariera zaczęła nabierać zawrotnego tempa. Z kampanią reklamową sieci Cropp było trochę jak z filmu.

W grudniowy poniedziałek miała wracać do domu z Warszawy, ale uprzejma pani z okienka kasowego skierowała ją na zły peron. Kolejny pociąg był dopiero w nocy albo następnego dnia. Została w stolicy i przy okazji poszła na casting "Zostań twarzą Croppa".

Przeczytaj też: Top Model (2. edycja, odcinek 4.): Dorota Trojanowska z Grudziądza w domu modelek [wideo]

Tak Nicole mogliśmy podziwiać na plakatach w witrynach sklepowych podczas ekspozycji wiosennej kolekcji 2011. Później już poszło: sesja do magazynu "Sukces", "KMAG", "Twój Styl", "Cosmopolitan","Existence", "Gala" czy pokazy uznanych polskich projektantów: Dawid Woliński (jeden z jury programu "Top Model"- przyp. autor), prezentacja kolekcji Gosi Baczyńskiej.

W maju tego roku Nicole Rosłoniec podpisała kontrakt i wyjechała do Mediolanu na siedem tygodni.

Jak ona to robi?

Modelka z rozbrajającą szczerością wyznaje, że nie ma tendencji do tycia. Kiedyś, razem z koleżanką, wpadła na genialny pomysł: obie będą pić wywary z kapusty. W postanowieniu wytrwały dwie godziny. Zielonkawą ciecz wylały, zanim na dobre zaczęły się nią delektować.

Teraz jedynym wyrzeczeniem żywieniowym Nicole jest unikanie słodyczy. Przyznaje jednak, że czasami nie może się opanować. - Agencja, z którą podpisałam umowę, zastrzega sobie, że nie mogę drastycznie przytyć. Wygląda to tak: co jakiś czas jeździ się na zdjęcia kontrolujące sylwetkę - wyjaśnia.

Spiłować siekacze

W twarzy Nicole uderza jej naturalność. - Nie umiem się malować - zdradza. - Kiedy "prywatnie" mam nałożony fluid czy puder - czuję się jakbym miała maskę. Nie uważam się za piękną ani brzydką. Po prostu jestem normalną dziewczyną - podsumowuje.

- Nigdy nie przeszkadzała mi naturalna diastema. Teraz, kiedy udzielam się w modelingu, wyróżnia mnie to. Czytałam o dziewczynach, które specjalnie spiłowały sobie siekacze, ale nigdy nie współpracowałam z takimi modelkami. Gdy byłam nastolatką, miałam inne kompleksy, głownie - za mały biust. Ale dzisiaj mnie to ratuje - projektanci preferują kobiety bez obfitego biustu. Taki trend.

W Polsce świat mody koncentruje się w Warszawie. Dla grudziądzanki oznacza to rozstanie z bliskimi. Ale Warszawa, to jeszcze nie Londyn czy Mediolan, do których zawodowo już wyjeżdżała. Dalsze wyprawy zawodowe dopiero przed nią.

Nicole studiuje filologię niemiecką. Bez taryfy ulgowej. - Modeling to ulotny fach. Dziś się podobam, ale jutro może zjawić się nowa twarz. Studia dają mi satysfakcję i zabezpieczenie na przyszłość. Jest ciężko. Gdy pomyślę, gdzie to ja się nie przygotowywałam do egzaminów, to aż dziw bierze - wspomina. - PKS, samochód - to norma. Przyzwyczaiłam się do takiego tempa życia. Kiedy mam dzień wolny, nie potrafię się tym nacieszyć. Nie umiem odpocząć.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska