Decyzja dotyczy "zerówkowi-czów" z różnych miejscowości w gminie Aleksandrów Kujawski, którzy najbliżej mają do przedszkoli i szkół w Aleksandrowie. Dotychczas gmina dofinansowywała koszty uczestnictwa w zajęciach przedszkolaków oraz "zerówkowiczów", którzy korzystali z zajęć w placówkach w mieście. Teraz będzie partycypować w kosztach zajęć jedynie przedszkolaków i tylko sześciolatków, korzystających z zajęć w grupach integracyjnych.
Zdaniem Jerzego Sztylera, radnego z Rudunek, przeciwnika tego rozwiązania, dla rodziców i sześciolatków mieszkających blisko Aleksandrowa, to prawdziwy problem, bowiem droga maluchów do klasy "zerowej" wydłuży się i trzeba będzie skorzystać z dojazdów. Radny uważa, że gmina powinna myśleć o mieszkańcach i ich wygodzie. _- Dowożenie sześciolatków do innych szkół jest stresujące. Poza tym nikt nie przeanalizował, czy koszty dowozu i opiekunów będą niższe niż dotychczasowa partycypacja w kosztach utrzymania dzieci w aleksandrowskich placówkach - _przekonywał na sesji.
Ale opinia komisji oświaty Ra-dy Gminy Aleksandrów była jednoznaczna: chodzi o sprawiedliwość w skali całej gminy. - Dzieci z wielu miejscowości, oddalonych od Aleksandrowa, są dowożone do szkół gminnych. Dlaczego gmina ma dopłacać do sześciolatków z niektórych wsi? - pytała radna Emilia Ciesielska, przewodnicząca komisji. Dowodziła, że w szkołach w Stawkach i Służewie, gdzie są świetlice i posiłki w oddziałach przedszkolnych jest zaledwie po kilkanaścioro dzieci, oraz że utrzymanie 6 oddziałów przedszkolnych w szkołach gminy kosztuje 306 tysięcy złotych, podczas gdy dopłaty do dzieci chodzących do placówek w Aleksandrowie - 320 tysięcy złotych.
Rada przyjęła tę argumentację. Radny Sztyler nie głosował, by nie posądzono go o stronniczość. Jego dzieci chodzą do przedszkola w Aleksandrowie.