- Dlaczego jezdnia ma być tak wysoko położona? - dziwi się Jerzy Nadolecki, który wraz z innymi mieszkańcami ulicy protestuje przeciwko tej inwestycji. - Podjazdy są za strome, chodniki za szerokie, a całość podniesiona o prawie pół metra.
- Chyba im się nie chciało wywieźć ziemi, bo jak wytłumaczyć to, co się tu dzieje? - dorzuca inna mieszkanka ulicy.
O nieprawidłowościach na Fasolowej mieszkańcy pisali już do Miejskiego Zarządu Dróg. Prosili o interwencję. Bez skutku. Zaalarmowali też inne służby, które mają pomóc im w rozwiązaniu problemu.
Dostali pieniądze z państwowej kasy
Fasolowa to jedyna "schetynówka" w Toruniu. Miasto dostanie na przebudowę 930-metrowego odcinka 1,82 milionów złotych z budżetu państwa. Z miejskiej kasy wyda zaledwie 160 tysięcy złotych. W przetargu na całe zadanie firma Skanska zaproponowała bowiem cenę 1,98 miliona złotych.
Prace na Wrzosach trwają już od maja i początkowo nic nie wskazywało na to, że wygląd ulicy będzie różnił się od innych nawierzchni.
- Na początku było dobrze - mówi Nadolecki. - Tyle, że przyjechał dyrektor MZD, kazał nawierzchnię zerwać i położyć od nowa. O wiele wyżej niż pierwotnie.
Andrzej Glonek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, twierdzi, że nieprawidłowości nie ma. - Jeśli chcemy to dobrze zrobić, to niestety trzeba tak dopasować poziomy ulic, żeby korelowały z sąsiednimi drogami - przekonuje Andrzej Glonek. - To nie jest pierwsza ulica, którą budujemy i wszędzie te poziomy zostały wyrównane. Wiemy, że są różne spadki dla poszczególnych posesji, jednak trudno zachować dotychczasowy układ i dopasować się do każdego mieszkańca.
Jak jednak wytłumaczyć to, że wcześniej wykonawca kładł nawierzchnię nie podnosząc znacznie ulicy?
- Chyba się pomylili - mówi Glonek. - Firmie jednak przysłano dokumentację, zgodnie z którą Fasolowa ma być realizowana.
A kontrola nic nie zmieni
Mieszkańcy, którzy uważają, że ulica jest źle budowana udali się po pomoc do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Ten zapowiedział już, że być może jeszcze w tym tygodniu budowa Fasolowej zostanie skontrolowana.
- Bez bezpośrednich oględzin nie da się rozstrzygnąć, która strona ma rację - twierdzi Karol Dargiel, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Torunia.
Miejski Zarząd Dróg uważa natomiast, że taka kontrola nic nie zmieni. Nawet jeśli inspektor stwierdzi uchybienia, droga i tak będzie budowana, jak dotychczas.
- Nie ma takiej możliwości, żeby coś zmieniać - uważa Glonek. - Przebudowa fizycznie jest niemożliwa.
W dalszej rozmowie dyrektor dodaje jednak, że jeśli okaże się, iż popełniono błąd, będzie gotów ponieść konsekwencje. Czy to zadowoli mieszkańców?