Pani Magda do niedawna mieszkała na Błoniu. Z synkiem. I mężem alkoholikiem.
- Okazało się, że zięć ma 90 tysięcy złotych długów - mówi pan Jan. - Stracili mieszkanie. Magda jest w trakcie rozwodu. Gdyby nie 75-latek, jego córka i wnuk byliby bezdomni. Tata pani Magdy zapewnił im schronienie.
- Przeprowadzili się do mnie - opowiada pan Jan.
Kobieta prawie nie ma kontaktu z byłym mężem. Prawie, bo eksmałżonek odwiedził ostatnio (jeszcze) żonę. Po pijaku się awanturował. Potem poszedł sobie. Pojawił się jednak następny problem. 5-latek był zapisany do zerówki w szkole na Błoniu. Bo było blisko.
Przeczytaj także: Mamo, nie chcę do pierwszej klasy
Miejsce poszukiwane
Po przeprowadzce na Bartodzieje blisko nie będzie, więc rodzina szuka miejsca w placówce na swoim nowym osiedlu.
- Chodzi o dodatkowe koszty za bilety i o czas stracony na dojazdy - dodaje dziadek chłopczyka. - Córka stara się o przeniesienie małego do zerówki w Szkole Podstawowej nr 14. Tam twierdzą jednak, że kolejnych maluchów przyjąć nie mogą.
Rodzina bierze pod uwagę jedynie szkoły i przedszkola publiczne. Na pobyt chłopca w niepublicznym ich nie stać. Żyją z emerytury dziadka. Mama jest bezrobotna.
- W oddziale zerowym mamy 22 miejsca, wszystkie zajęte - tłumaczy Dorota Barca, wicedyrektor "czternastki" przy ul. Żmudzkiej. - Na liście rezerwowej znajdują się następne dwa nazwiska dzieci - podkreśla. W innych zerówkach zazwyczaj może być maksymalnie 25 maluchów. Na Żmudzkiej jednak sala jest mniejsza od standardowych.
Nadkomplet maluchów
Próbujemy do zerówki w innej placówce na Bartodziejach. - Mamy komplet: 25 dzieci - słyszymy w SP 32 przy ul. Bałtyckiej. - I jeszcze jedno dziecko oczekujące aż zwolni się miejsce.
Brakuje też wolnych miejsc w Przedszkolu nr 33 (ul. Curie-Skłodowskiej), które prowadzi grupę dla 5- i 6-latków. Placówka na ul. Braniewskiej też nie dysponuje wolnymi miejscami. Wszystkie miejsca dla kilkulatów zapełniły się raz, dwa podczas wiosennego naboru.
Zostały dwa dni robocze. W poniedziałek syn pani Magdy ma zacząć naukę w zerówce. Tyle, że nie wiadomo, gdzie.
Sprawą pilnie zajmie się Wydział Edukacji w Urzędzie Miasta.
Co mówią w ratuszu? Czytaj dziś w papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »