Od niedawna część wydziałów inowrocławskiego starostwa została przeniesiona do budynku po wyremontowanej bursie. Przeniesione tam zostało również Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Wiesław Szczepański porusza się na wózku. Miał do załatwienia sprawę w PCPR, więc zamówił samochód do przewozu osób niepełnosprawnych i wybrał się w podróż do Mątew.
Droga przez mękę
Niespodzianka spotkała go tuż po przedostaniu się przez podwójne drzwi. Na całej szerokości holu są bowiem schody. Tylko trzy i aż trzy. Bez pomocy osób trzecich nie da rady je pokonać. Gdyby je pokonał mógłby skorzystać z windy dla niepełnosprawnych, ale na przeszkodzie ciągle stoją trzy schody.
- Stałem przy tych schodach i stałem, a raczej na wózku siedziałem. Nie widziałem żywej duszy, więc zacząłem wołać donośnym głosem: "halo, halo". Z biur nikt nie wyszedł. Przez te nieszczęsne schody nic nie załatwiłem, więc wróciłem do domu - opowiada nam pan Wiesław.
Uważa, że likwidacji barier architektonicznych trzeba mówić głośno, więc skontaktował się z naszą redakcją. Przebyliśmy z nim całą trasę. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że pokonanie siedmiokilometrowego odcinka drogi z centrum do Mątew to dla niepełnosprawnego prawdziwa wyprawa. Pan Wiesław ma specjalny skuter. Teoretycznie mógłby nim dojechać do PCPR-u. Ale tylko teoretycznie. Praktycznie bowiem nie pokonałby nim krawężników na Cichej i Bagiennej, dwóch ulicach dochodzących do Poznańskiej, drogi prowadzącej do starostwa.
Mamy schodołaz
Zamówił więc pojazd MPK do przewozu osób niepełnosprawnych. W Inowrocławiu aktualnie na chodzie są dwa takie samochody. Są one cały czas w ruchu. Zapotrzebowanie na ich usługi jest zdecydowanie większe niż możliwości MPK.
Dojechaliśmy do budynku starostwa. Kopertę przeznaczoną na pojazdy niepełnosprawnych zajął inny pojazd, pełnosprawnego człowieka (przypominamy - trwa akcja "Koperta"). Najpierw pan Wiesław z trudem na wózku podjechał pod podjazd prowadzący z parkingu do budynku. Pomogłem. Popchnąłem wózek. Udało się. Wreszcie wjechaliśmy do środka. Przed nami trzy schody. Tym razem pan Wiesław miałby więcej szczęścia. Kilka osób od razu podbiega. Chce pomóc i wnieść wózek. Dziękujemy. Przypadkowego pracownika pytamy, jak niepełnosprawni mają pokonać te trzy schody. Słyszymy zdanie, które nas powala: - _Mamy schodołaz. Trzeba to zgłosić w sekretariacie, to przyniosą - _słyszymy.
***
Nie pytamy już, jak niepełnosprawny ma dojść do sekretariatu. To pytanie jest zbyteczne. Ze starostą i z jego zastępcą nie udało nam się skontaktować. Miejmy nadzieję, że wkrótce w tym budynku coś się zmieni. Na początek proponuję dobrze oznaczony dzwonek, przy pomocy którego można byłoby wzywać panią ze schodołazem.