https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie jesteś sam(a)

Joanna Zeter, psycholog

     Wydaje mi się, że jestem osobą dość inteligentną, ale pewnych rzeczy nie rozumiem i nie wiem, jak postępować. Mam wykształcenie wyższe i nadal się uczę. Pracuję tylko na 1/2 etatu, więc właściwie jestem finansowo zależna od rodziców, ale z tym nie ma żadnych problemów.
     Moim wielkim zmartwieniem jest moja mama, a właściwie jej postępowanie - jest alkoholiczką. Bardzo często pije sama, bez towarzystwa. Oczywiście, przed nami to ukrywa i udaje, że jest normalnie; ale ja od razu to zauważam, nawet, gdy wypije choćby jeden kieliszek. Ma w domu "swoje" miejsca, gdzie ukrywa alkohol i jakieś cukierki odświeżające. Pozornie zachowuje się normalnie, ale mnie dobija sama świadomość. Nie pije codziennie, ale przynajmniej kilka razy w miesiącu. Ma wtedy tak doskonały humor, że śmieszą ją rzeczy, które normalnie nie zrobiłyby na niej żadnego wrażenia.
     Bardzo mnie to denerwuje, jestem na nią okropnie zła, nienawidzę alkoholu i wszystkiego, co się z nim wiąże. Czasami się zastanawiam, czy nie zwrócić jej uwagi; czy nie zapytać, dlaczego tak robi, ale boję się, że się na mnie obrazi. Szukam powodów jej postępowania, ale nie potrafię ich znaleźć. Ma wszystko - wiernego męża, dobre i mądre córki, pieniądze, bogate życie towarzyskie.
     Tata też wie o tym, też to widzi. Czasami zareaguje, powie jej o tym. Oczywiście, wybucha wtedy awantura (my w niej nie uczestniczymy). Kończy się tym, że mama płacze i pije jeszcze więcej. Nie mogę pojąć też postępowania taty. Jest głową rodziny, wszystkim rządzi. Myślę, że mógłby rozwiązać i tę sprawę.
     W każdym razie, moja irytacja i wściekłość skierowana jest tylko ku mamie.
     Najgorsze jest to, że wszyscy znajomi, sąsiedzi, rodzina, uważają naszą rodzinę za porządną i przyzwoitą; a ja wiem, że tak nie jest. Mam w sercu wielki żal, że moja mama nadużywa alkoholu. Nie umiem jej szanować, a co gorsza, moja miłość do niej z kolejnym kieliszkiem maleje.
     Z mamą wiąże się jeszcze jeden kłopot. Ciągle mówi, że coś ją boli. Codziennie kilka razy mówi mi, moim siostrom, tacie i każdemu, z kim się widzi, że coś ją boli, że na coś jest chora. To jest naprawdę męczące. Wydaje mi się, że wszystkie dolegliwości nadmiernie wyolbrzymia, a może nawet je wymyśla. Chyba chce przez to zwrócić na siebie uwagę.
     Jak się zachowywać w takich sytuacjach, jak postępować? Radziłam się moich znajomych, ale porady te były rozbieżne.
- NIEZADOWOLONA CÓRKA.

     Choroba alkoholowa kobiet bywa częstym problemem w rodzinach, które inaczej nie potrafią rozwiązać swoich znanych i mniej znanych dylematów, zwłaszcza natury psychologicznej. Stabilizacja materialna nie gwarantuje poczucia psychicznego bezpieczeństwa, a prawdziwe przyczyny jego zachwiania bywają tak zagmatwane, że czasem nawet sam chory nie pamięta już (a czasem nigdy nie wiedział), dlaczego jest nieszczęśliwy.
     Wierny mąż, dostatnie życie, wszyscy zazdroszczą a ona cierpi. Prawdopodobnie naprawdę cierpi. Tak się objawia depresja, bardzo poważna choroba, w której samemu nie można sobie pomóc.
     Pani matka na pewno potrzebuje pomocy. Potrzebuje pomocy specjalistów, ale i pomocy najbliższych. Pomocy i zrozumienia. Pani matka woła "zauważcie mnie!" Z jakiegoś, nie koniecznie uświadomionego, powodu coraz głośniej mówi, że wszystko ją boli. Pokazuje, że nie wszystko jest w porządku. Może wyczuwa, że Pani jest niezadowolona, że nie umie jej szanować, że coraz mniej ją kocha? Pani z nią nie rozmawia i jej dolegliwości ignoruje. Pani ojciec, który jak rozumiem, jest zbyt zajęty zarabianiem pieniędzy, nie czuje, a może i nie chce poczuć prawdziwych dylematów swojej żony? Jemu wystarcza ten wizerunek porządnej, przyzwoitej rodziny.
     Pani matka woła o pomoc. Może zbyt histerycznie, może bezpodstawnie, ale może naprawdę nikt jej słucha? Pani powinna z nią porozmawiać! Nie oceniać, nie pouczać, nie krytykować.
     Proszę spróbować ją zrozumieć. Przedtem - usłyszeć.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska